Brytyjska policja wszczęła dochodzenie w sprawie okoliczności tragicznej śmierci 2-letniego Bronsona Battersby'ego. Ciała dziecka i jego ojca zostały znalezione w domu w Skegness. Sekcja zwłok wykazała, że maluch zmarł z głodu. Jego ojciec umarł kilka dni wcześniej na zawał serca.
Ciała 2-letniego Bronsona Battersby i jego 60-letniego ojca Kennetha zostały znalezione w domu w Skegness 9 stycznia.
Brytyjska policja mówi o "wstrząsających okolicznościach" śmierci ojca i syna. Wszystko wskazuje na to, że 60-latek zmarł na zawał serca. Mały Bronson, pozbawiony wody do picia i jedzenia, umarł kilka dni później.
"The Sun" podał, że 2-latek zmarł przytulony do nóg ojca.
Wszyscy chcemy szybko poznać odpowiedź na pytanie, jak doszło do tej tragedii - powiedział BBC minister odpowiedzialny za policję Chris Philp.
Toddler died of starvation after father killed by heart attackSocial worker finds bodies of Bronson and Kenneth Battersby at home after receiving no reply during visits to propertyhttps://t.co/iBjokyA5hB
TelegraphJanuary 17, 2024
Według wstępnych ustaleń opieka społeczna ostatni raz skontaktowała się z Kennethem Battersby 27 grudnia zeszłego roku.
Na 2 stycznia zaplanowana była wizyta w domu. W tym dniu jednak nikt nie otworzył drzwi.
Dwa dni później pracownicy socjalni zapukali ponownie, znowu bezskutecznie i dopiero po trzeciej wizycie 9 stycznia wszczęli alarm. Poprosili o otworzenie drzwi administratorkę budynku, weszli do domu i dokonali makabrycznego odkrycia.
Jak pisze brytyjska prasa, rodzice Bronsona rozstali się w 2019 roku, wracali do siebie na chwilę i znowu zrywali. Chłopiec miał rodzeństwo: 3-letnią siostrę i 7-letniego brata. Starsze dzieci mieszkały z matką, on z ojcem.
Matka chłopca pół roku temu przeprowadziła się do nowego mieszkania. Nie wzięła ze sobą synka, ponieważ były w nim wysokie schody bez poręczy. Uznała, że chłopiec u ojca będzie bezpieczniejszy. Kobieta ostatni raz widziała Bronsona w listopadzie. Wtedy to pokłóciła się z byłym partnerem i jak mówi - postanowiła "dać mu więcej przestrzeni".
Opieka socjalna była zaangażowana. Wiedziałam, że są w pobliżu i sprawdzają, co u nich - powiedziała "The Sun".
Nie rozumiem, dlaczego wcześniej nie podnieśli alarmu. Dlaczego tego nie zrobili? To jakiś koszmar, z którego nigdy się nie obudzę - stwierdziła 40-letnia kobieta.