Na północy Włoch dwulatek zabrał matce kluczyki do samochodu, wsiadł do auta, włączył silnik i odjechał. Po pięćdziesięciu metrach wpadł do rowu. Na szczęście nic mu się nie stało.

REKLAMA

O nietypowym wypadku we włoskiej miejscowości Breda di Piave koło Treviso rozpisują się tamtejsze media. Dwulatek jechał autem jedną z głównych ulic w porannym szczycie.

Chłopiec uciekł mamie wczoraj wcześnie rano. Zabrał ze sobą kluczyki do auta. Zanim jednak kobieta się zorientowała, jej syn wsiadł do zaparkowanego przed domem samochodu i odjechał. Jednak po przejechaniu 50 metrów wjechał bokiem pojazdu wprost do rowu.

Wezwane na miejsce pogotowie nie mogło uwierzyć, że sprawcą wypadku jest tak mały chłopiec. "Najmłodszy kierowca we Włoszech", jak nazwała go prasa, cały i zdrowy trafił do mamy. Jak widać gorący Włosi mają większą fantazję i wcześniej zaczynają popisy za kółkiem.

W czerwcu głośno było o pewnym 11-latku z Norwegii, który "pożyczył" samochód od ojczyma i wyruszył w podróż do znajomych. Ten zdołał przejechać aż 150 km, lecz jego podróż także miała swój koniec w przydrożnym rowie.