Dwóch mężczyzn skazanych na karę śmierci, dwóch na dożywocie - sąd w Indiach wydał wyroki za serię zamachów bombowych w Bombaju w 1993 roku, w których zginęło 257 ludzi. Piąty z oskarżonych został skazany na 10 lat więzienia.
Pięciu mężczyzn zostało wcześniej uznanych za winnych spisku kryminalnego i morderstwa: umieścili oni w samochodach, motocyklach i walizkach 12 bomb, które eksplodowały w wielu miejscach finansowej stolicy Indii, m.in. na giełdzie, w hotelach, kinie i na bazarach.
Czwartkowy wyrok jest zwieńczeniem drugiego procesu dotyczącego zamachów. Pierwszy zakończył się w 2007 roku wyrokami skazującymi dla ponad 100 osób. 11 z nich usłyszało najsurowszy wyrok: kara śmierci.
Uniknął tego główny podejrzany: Abu Salem, który po atakach uciekł z Indii i został aresztowany w Portugalii. Prokurator Ujjwal Nikam wyjaśniał, że nie mógł domagać się dla niego najwyższego wymiaru kary, bowiem przed tym, jak w 2005 roku Portugalia wydała Abu Salema Indiom, rząd w Delhi zapewniał, że terrorysta nie zostanie skazany na śmierć. Jest to główny wymóg procedur ekstradycyjnych w Europie.
Sąd w Bombaju skazał Salema na dożywocie, uznając go za winnego przetransportowania broni ze stanu Gudźarat do Bombaju. Chodziło o karabiny typu 56, czyli chińską wersję karabinu Kałasznikowa, amunicję i granaty.
Głównym autorem ataku był - według prokuratury - gangster Dawood Ibrahim. O udzielanie mu schronienia Indie oskarżają Pakistan: twierdzą, że terrorysta mieszka w Karaczi, pakistańskiej stolicy finansowej. Islamabad zaprzecza oskarżeniom. Władze w Delhi domagają się przekazania Ibrahima do kraju, bo chciałyby postawić go przed sądem.
Zamachy w Bombaju były zemstą za zniszczenie w 1992 roku przez hinduskich nacjonalistów XVI-wiecznego meczetu w północnych Indiach. Zniszczenie świątyni wywołało w wielu regionach kraju zamieszki na tle religijnym: kosztowały one życie ponad 800 osób.
(e)