Dwaj polscy marynarze, których aresztowano w Meksyku, zostali oczyszczeni z zarzutów i wypuszczeni na wolność - taką decyzję dziś czasu polskiego podjął sąd w Ciudad Victoria. Do Polski wracają pierwszy oficer statku UBC Savannah i pracownik maszynowni. Trzeci z naszych rodaków - kapitan masowca - będzie musiał jeszcze pozostać w areszcie. Razem z nim 19 Filipińczyków, czyli pozostali członkowie załogi. Wszyscy marynarze zostali aresztowani na początku sierpnia, kilka dni po tym, jak podczas rozładunku kruszywa w porcie w meksykańskiej Altamirze zauważyli w ładowni podejrzane pakunki. Kapitan natychmiast przerwał pracę i wezwał do portu policję.

REKLAMA

Dwaj zwolnieni z aresztu Polacy otrzymali już paszporty tymczasowe od polskiego konsula. Cypryjska firma, która zatrudnia załogę, organizuje transport pierwszego oficera i pracownika maszynowni do kraju. Sąd zdecydował o pozostawieniu kapitana w areszcie, bo zdaniem miejscowych śledczych dowodzący jednostką nie dopełnił swoich obowiązków. Prokurator zarzucając to kapitanowi powołał się jedynie na meksykańskie przepisy o żegludze i handlu na morzu. Zdaniem obrońców Polaków, nie przestawił jednak żadnych konkretnych dowodów, mogących to w jakikolwiek sposób poprzeć. Wszystko wskazuje więc na to, że polskiego kapitana czeka proces przed meksykańskim sądem.

Nie wiadomo jeszcze co czeka pozostałą część załogi, czyli 19 Filipińczyków. W ich przypadku sąd nie podjął jeszcze żadnej konkretnej decyzji - ani o przedstawieniu zarzutów, ani o ewentualnym zwolnieniu ich do domu.

Przypomnijmy - statek UBC Savannah to masowiec pływający pod cypryjską banderą. 11 lipca o 4:15 czasu lokalnego jednostka zacumowała w porcie w kolumbijskiej Branquilli. Załoga przypłynęła tam zrealizować zlecenie transportu 16 500 ton tzw. met-coke, czyli koksu metalurgicznego. O godzinie 12:00 tego samego dnia rozpoczęto załadunek. Zarówno kapitan jak i miejscowe służby miały informację o tym, że istnieje ryzyko próby przemytu kokainy z Kolumbii. M.in. dlatego UBC Savannah przed wypłynięciem z portu w Branquilli była dwukrotnie kontrolowana przez kolumbijską policję antynarkotykową. Pierwszą kontrolę w dzienniku pokładowym odnotowano 14 lipca między 01:21 a 02:30 miejscowego czasu. Kolejną - w ciągu dnia, między 16:20 a 18:50. Oprócz tego miejscowe służby przyglądały się również samemu procesowi załadunku. Żadna z kontroli nie wykazała nieprawidłowości.

Do Altamiry UBC Savannah dotarła po 5 dniach. Kiedy ruszył rozładunek kruszywa i stopniowo opróżniano wszystkie ładownie, w jednej z nich załoga zauważyła podejrzane pakunki. Na mostek wezwano wówczas kapitana, który zdecydował o natychmiastowym przerwaniu prac i wezwaniu na miejsce policji. Okazało się, że w workach znajduje się kokaina. Początkowo zabezpieczono tylko nielegalne pakunki, ale po kilku dniach śledczy podjęli decyzję, by aresztować całą załogę masowca.

Termin rozprawy, na której sąd będzie podejmować kolejne decyzje dotyczące polskiego kapitana, nie jest jeszcze znany.