Nadal nie ma ani śladu po zaginionej łodzi podwodnej, która w niedzielę zaginęła na Atlantyku w trakcie ekspedycji do wraku Titanica. Na jej pokładzie jest 5 osób. Tlenu zostało im tylko na najbliższe 24 godziny. Amerykańska straż przybrzeżna sugeruje, że po tym czasie poszukiwania zostaną zakończone.

REKLAMA

Środa jest czwartym dniem poszukiwań jednostki podwodnej Titan, która zaginęła u wybrzeży wschodniej Kanady w niedzielę rano. Komercyjny rejs, zorganizowany przez firmę OceanGate Expeditions, miał dać klientom okazję do zobaczenia na własne oczy najsłynniejszego na świecie wraku Titanica, który spoczywa na głębokości 3800 m, około 600 km od wybrzeża Kanady.

Mierząca 6,7 metra długości łódź podwodna zabrała na pokład pięć osób.

Rodziny potwierdziły, że Titanem podróżował brytyjski miliarder i podróżnik Hamish Harding oraz jeden z najbogatszych pakistańskich biznesmenów Shahzada Dawood i jego 19-letni syn Suleman.

W podmorskiej podróży wziął też udział francuski podróżnik Paul-Henry Nargeolet, który ma na swoim koncie 35 ekspedycji do wraku słynnego liniowca. Był członkiem pierwszej eskapady do wraku w 1987 roku, dwa lata po jego odnalezieniu. Stąd jego pseudonim "Mr. Titanic". Wcześniej Nargeolet przez 25 lat był oficerem francuskiej marynarki.

Piątą osobą jest szef firmy OceanGate Expeditions - Stockton Rush.

Tlenu wystarczy na 24 godziny

Załoga monitorującej podwodną wyprawę nawodnej jednostki Polar Prince utraciła kontakt z Titanem godzinę i 45 minut po tym, gdy pojazd zaczął się zanurzać. Amerykańska straż przybrzeżna informowała wcześniej, że Titan może przebywać pod wodą do 96 godzin.

Nie wiadomo, czy jednostka znajduje się wciąż pod wodą, czy wynurzyła się na powierzchnię oceanu, ale utraciła łączność.

Pasażerom łodzi tlenu wystarczy tylko na najbliższe 24 godziny.

Jutro akcja zostanie zakończona?

W wywiadzie dla amerykańskiej telewizji CBS John Mauger z amerykańskiej straży przybrzeżnej, który przewodzi poszukiwaniom Titana, powiedział, że jest to "niewiarygodnie złożona" operacja. Jak powiedział, będzie ona kontynuowana, "dopóki istnieje szansa na przeżycie" pasażerów.

Tajemniczy hałas

Nadal nie jest znane źródło hałasu, który sonary wykryły w nocy z wtorku na środę, ale pozostaje on "celem" akcji ratunkowej - powiedział Mauger. Jeden z samolotów straży przybrzeżnej poinformował o odgłosach podwodnych uderzeń.

Eksperci zaznaczają, że wbrew pozorom morze nigdy nie jest ciche - wypełniają je odgłosy zwierząt morskich, ruchów tektonicznych czy podwodnych urządzeń. Nie ma pewności, co właściwie wykryto.