​Patryk Michalski, wysłannik RMF FM do Manchesteru, rozmawiał ze świadkiem zamachu - turystą z Niemiec, który był na koncercie Ariany Grande. Mark Kramer jest zszokowany. Wrócił w pobliże hali koncertowej, bo nie może pogodzić się z tym, co się wydarzyło.

REKLAMA

Zdenerwowany i zmęczony Kramer mówił, że wyszedł na minutę przed zakończeniem koncertu. Usłyszał potężny huk i najpierw pomyślał, że to fajerwerki.

Mark - by na koncercie Ariany Grande, przey, mimo e eksplozja bya blisko niego. Wicej w @RMF24pl #manchesterattack pic.twitter.com/kp15s4NrDH

patrykmichalski23 maja 2017

Ta potężna eksplozja była nade mną. Widziałem biegnących i krzyczących ludzi. Wyszedłem na zewnątrz, pobiegłem w kierunku pobliskiej uliczki, wsiadłem do taksówki i pojechałem do hotelu. Minutę po eksplozji na ulicach było mnóstwo policji - relacjonuje w rozmowie z dziennikarzem RMF FM.

Mark Kramer ma jeszcze na ręku opaskę, która była wejściówką na koncert Ariany Grande. Jak mówi, to najtragiczniejsza pamiątka w jego życiu.

Co najmniej 22 osoby zginęły, a 59 zostało rannych, gdy w poniedziałek wieczorem, po koncercie amerykańskiej piosenkarki Ariany Grande, doszło do zamachu bombowego w hali widowiskowo-sportowej Manchester Arena. Sprawca zginął po zdetonowaniu ładunku.
Do zamachu przyznało się Państwo Islamskie.

Manchester Arena w tej chwili odcita od miasta. Najnowsze wiadomoci w relacjach z Manchesteru w @RMF24pl. pic.twitter.com/HQ40gbPPQS

patrykmichalski23 maja 2017

(ph)