Prezydent Stanów Zjednoczonych rozpoczyna spotkanie podczas lunchu z prezydentem Francji Eammanuelem Macronem. Jak donosi nasza dziennikarka w Brukseli Katarzyna Szymanska - Borginon, po spotkaniu z liderami unijnych instytucji Donaldem Tuskiem i Jean Cleaudem Junckerem jest jasne, że między Unią a Stanami Zjednoczonymi jest zgoda co do walki z terroryzmem, ale pozostają poważne różnice zdań.
Nie mogę powiedzieć w 100 proc., że mamy z prezydentem Trumpem to samo zdanie w sprawie Rosji - powiedział szef Rady Europejskiej po spotkaniu z prezydentem USA.
Zabrzmiało to szczerze, jak na konieczność zachowania pozorów w trakcie wizyty amerykańskiego gościa - komentował jeden z dyplomatów. Mówiąc o odmiennych opiniach w sprawie Rosji - ma prawdopodobnie na myśli różnicę w sprawie taktyki jaką należy stosować wobec Putina - dodaje.
Donald Tusk podkreślił natomiast, że jest zgoda co do Ukrainy: "Jeżeli chodzi o konflikt na Ukrainie, to wygląda na to, że mówimy tym samym głosem".
Inne kwestie sporne, o których mówił szef rady Europejskiej, to walka z ociepleniem klimatu czy umowa handlowa między UE a Stanami Zjednoczonymi.
Osoby z otoczenia Tuska podkreślały, że spotkanie "w cztery oczy" (Tusk, Juncker i Trump) przedłużyło się o 15 minut. Całość trwała jednak tylko godzinę i 15 minut. To niewiele, żeby doszło do jakiekolwiek przełomu we wzajemnych relacjach.
Pierwsze lody zostały jednak przełamane, nawiązano kontakty, Trump będzie już teraz odróżniał Tuska od Junckera (wcześniej pomylił obu panów w jednym z wywiadów dla niemieckiej gazety), ale zasadnicze różnice między Brukselą a Waszyngtonem - pozostają.
(ph)