​ Prezydent Donald Trump powiedział, że to "w porządku", że Rosja pomaga Syrii. Dodał, że nałożenie sankcji na Turcję jest lepsze niż angażowanie USA w walkę, a ponadto "Kurdowie nie są aniołami". Inwazja Turcji na północnym wschodzie Syrii wymierzona jest Kurdów.

REKLAMA


Trump, który rozmawiał z dziennikarzami w Białym Domu przed spotkaniem z prezydentem Włoch Sergio Mattarellą, dodał, że Stany Zjednoczone pomogą w negocjacjach w sprawie tureckiej inwazji na północnym wschodzie Syrii, oraz że "Kurdowie są bardzo dobrze chronieni".

Prezydent powiedział też, że amerykańskie oddziały są już w dużej mierze wycofane z terytorium Syrii, gdzie toczą się walki między tureckimi żołnierzami wspieranymi przez część syryjskiej opozycji i Kurdami z Ludowych Jednostek Samoobrony (YPG), którym na pomoc przyszła regularna armia reżimu prezydenta Baszara el-Asada.

"Jeśli Syria chce odbić swoje ziemie, to jest to sprawa jej i Turcji (...). Jest tam dużo piasku, w którym mogą się bawić" - dodał Trump.

Zapewnił też, że jest absolutnie spokojny o losy amerykańskiej broni nuklearnej w Turcji.

Dzień wcześniej "New York Times" poinformował, powołując się na źródło w administracji, że Ankara "traktuje jak zakładników" 50 amerykańskich lotniczych bomb atomowych przechowywanych w bazie lotniczej USA w Incirliku.

USA na rozkaz prezydenta mają wycofać z Syrii liczący około tysiąca żołnierzy kontyngent. Trump, który wysyła jednak blisko 3 tys. żołnierzy do Arabii Saudyjskiej, powiedział dziennikarzom: "Oni za to płacą".

Jak komentuje AP, Trump broni swej szeroko krytykowanej decyzji o wycofaniu z Syrii amerykańskiego kontyngentu. Od kilku dni nawet sojusznicy Trumpa zarzucają mu, że opuścił sojuszników USA. Prezydent argumentuje, że obecność amerykańskich wojsk na Bliskim Wschodzie była wielkim błędem.

W niedzielę Trump napisał na Twitterze: "Bardzo mądrze jest nie być zaangażowanym w intensywne walki wzdłuż tureckiej granicy. Ci, którzy omyłkowo wpakowali nas w Wojny na Bliskim Wschodzie, nadal pchają nas do walki. Czemu nie poproszą po prostu o Wypowiedzenie Wojny?"

Rosyjskie wojska ramię w ramię z Kurdami przeciwko tureckiej ofensywie

Mija właśnie szósty dzień ofensywy Turcji przeciwko YPG na północnym wschodzie Syrii. Ankara uważa te formacje za terrorystów, stoją one jednak na czele Syryjskich Sił Demokratycznych (SDF), które odegrały decydującą rolę w pokonaniu IS w Syrii, jako główny sojusznik USA w regionie. SDF kontrolują większość północnych terenów tego kraju.

Ofensywa ruszyła po ogłoszeniu przez prezydenta Trumpa decyzji o wycofaniu żołnierzy amerykańskich z północnej Syrii. Kurdowie, gdy Waszyngton nie zareagował na ich wezwania o pomoc i zamknięcie przestrzeni powietrznej na Syrią dla tureckiego lotnictwa, zawarli w niedzielę porozumienie z rządem Syrii, który wysłał im na pomoc regularną armię.

Rosyjskie wojska przekroczyły rzekę Eufrat na północy Syrii i wraz z dowodzonymi przez Kurdów Syryjskimi Siłami Demokratycznymi (SDF) dotarły na obrzeża miasta Ajn al-Arab (kurd. Kobane) - poinformowało Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka.

"Siły rosyjskie dotarły w pobliże Kobane i są obecnie ok. 4-5 km od miasta, po wcześniejszym przekroczeniu rzeki Eufrat" - oświadczył Rami Abdul Rahman, dyrektor Obserwatorium.

Wspólne działania wojsk rosyjskich i kurdyjskich to efekt porozumienia, jakie w niedzielę zawarli Kurdowie z reżimem prezydenta Syrii Baszara el-Asada. W ramach tej umowy armia syryjska, wspierana przez siły rosyjskie, ma stawić czoło ofensywie tureckiej w północno-wschodniej Syrii.

W niedzielę z Ajn al-Arab (Kobane), leżącego na granicy z Turcją, wycofały się wojska amerykańskie. Kurdowie liczą, że obecność tam sił syryjskich i rosyjskich powstrzyma zajęcie tego miasta przez nacierających Turków i ich sojuszników.

Kobane jest położone w Kurdyjskiej Autonomicznej Administracji Syrii Północnej i Wschodniej, której powstanie zostało proklamowane w marcu 2016 roku na terenach opanowanych przez SDF w toku walk z Państwem Islamskim (IS). Dla Kurdów jest miastem wręcz symbolicznym. W 2014 i 2015 roku przez wiele miesięcy skutecznie opierało się atakom bojowników IS w 2014 i 2015 roku, a zwycięstwo Kurdów w tej batalii traktowane jest jako punkt zwrotny w wojnie z IS na terenie Syrii.

Turcja planuje włączyć to miasto do tzw. strefy bezpieczeństwa, czyli przygranicznego pasa o szerokości ok. 30 km na środkowym odcinku granicy turecko-syryjskiej, której utworzenie jest głównym celem tureckiej ofensywy w Syrii.