Domek dla dzieci na drzewie to samowola budowlana, trzeba go rozebrać - uznały władze miasteczka Lavagna na północy Włoch, które poparł też sąd administracyjny. Według gminy obiekt został zbudowany bez pozwolenia, a nadaje się do zamieszkania. Prasa ocenia, że to przykład niebywałej biurokracji.
Dziennik "La Repubblica" wyjaśnił, że z machiną biurokratyczną zderzył się mieszkaniec miejscowości koło Genui, który w swoim ogrodzie zbudował na wysokim pniu palmy domek, aby mogły się w nim bawić jego dzieci z kolegami. Pomalował go pastelowymi farbami.
Jednak inaczej konstrukcję tę opisali funkcjonariusze sił porządkowych, których oczom, jak wynika ze sporządzonego przez nich protokołu, ukazał się mały domek mieszkalny.
"Konstrukcja składa się z dwóch poziomów. Na niższym jest mały balkonik na wysokości około dwóch metrów od ziemi, a na wyższym poziomie, dostępnym po drabince znajduje się zamknięte pomieszczenie o powierzchni około 4 metrów kwadratowych, wyposażone w trzy okna, stół, krzesła i instalację elektryczną" - zaznaczyli.
Lavagna, la casetta sull'albero secondo il Comune abitabile: quindi " un abuso e va demolita" [aggiornamento delle 19:04] https://t.co/AjOYbt6Xg9
rep_genovaMay 15, 2023
Sprawa domku dla dzieci trafiła do sądu administracyjnego regionu Liguria, który orzekł, że nie spełnia on kryteriów budowy w ogrodzie, niewymagającej zgody lokalnej gminy i że jest to pomieszczenie mieszkalne. A na taką budowę - stwierdzili sędziowie - trzeba mieć pozwolenie. Uznali, że jako przykład samowoli budowlanej konstrukcja ta musi zostać natychmiast rozebrana.
Właściciel ogrodu, palmy oraz zbudowanego na niej domku odwołał się od decyzji rządu i zabiega o jej anulowanie.