"Wielu ludzi wyrażało różne opinie o mnie i o waszym przywódcy, waszym marszałku i ja je odbieram jako komplement. Tak, on jest wielkim przywódcą i dzięki Bogu ludzie go kochają" - powiedział Denis Rodman podczas swojej czwartej wizyty u Kim Dzong Una. Z okazji urodzin były gwiazdor NBA zaśpiewał koreańskiemu przywódcy "Happy Birthday".
Rodman wystąpił w pierwszej połowie meczu koszykówki rozegranego specjalnie z okazji urodzin Kim Dzong Una. Drugą część spotkania oglądał z trybuny, na której siedział obok swojego "najlepszego przyjaciela". Jego koledzy z drużyny nie towarzyszyli mu w śpiewaniu dla solenizanta. Zawsze mówimy Dennisowi, że nie powinien śpiewać. On ma drewniane ucho. Śpiewał Kimowi sam - powiedział Charles D. Smith, grający niegdyś w Los Angeles Clippers i New York Knicks.
W Korei Północnej nigdy oficjalnie nie potwierdzono, jaka jest dokładna data urodzin przywódcy. Według Rodmana dziś miał on 31. urodziny.
Gwiazdor koszykówki twierdzi, że jego podróże do Korei mogą przyczynić się do złagodzenia napięcia w relacjach Phenianu i Waszyngtonu. Po swojej pierwszej wizycie sugerował, że północnokoreański przywódca chciałby porozmawiać z prezydentem USA Barackiem Obamą. Jego koledzy z ekipy tłumaczyli, że przyjechali wraz z Rodmanem do Korei Północnej, bo uwierzyli, że mecze koszykówki mogą być dobrą okazją do nawiązania kontaktów z mieszkańcami izolowanego kraju.
(mn)