Prezydent Górskiego Karabachu podpisał dekret o demobilizacji obywateli powołanych w ramach częściowej mobilizacji z początku sierpnia. Wtedy władze podjęły takie kroki ze względu na operację militarną prowadzoną przez Azerbejdżan.
Prezydent Górskiego Karabachu (albo też Republiki Arsachu) Arajik Harutiunian podpisał dekret o demobilizacji - podała służba prasowa przywódcy autonomicznej republiki.
3 sierpnia władze lokalne ogłosiły częściową mobilizację wojskową w związku z pogorszeniem się sytuacji w regionie. Na granicy śmiertelnie ranny został żołnierz Azerbejdżanu i Baku rozpoczęło operację "Odwet", podczas której zginęło dwóch wojskowych Górskiego Karabachu, a 19 zostało rannych. Azerowie zajęli także niektóre tereny.
Obecnie armia Górskiego Karabachu przekazała, że sytuacja na linii kontaktu jest "stosunkowo stabilna", pomimo utrzymującego się napięcia. Minionej nocy nie zarejestrowano "znaczących naruszeń" reżimu zawieszenia broni.
Wraz z rosyjskim kontyngentem pokojowym nadal podejmowane są kroki w celu dalszej stabilizacji sytuacji - podkreślono w komunikacie.
Górski Karabach to zamieszkany przez Ormian obszar, formalnie należący do Azerbejdżanu, choć funkcjonujący jako niezależne państwo. Po starciach w 2020 roku w regionie podpisano trójstronne porozumienie.
W ramach ugody Armenia zobowiązała się do przekazania Azerbejdżanowi zajętych terenów w Górskim Karabachu oraz trzech rejonów przylegających do niego. Drogę łączącą Armenię ze stolicą separatystycznego regionu Stepanakertem mają ochraniać rosyjskie wojska.
Górski Karabach wyludnia się jednak, ze względu na ciągłe napięcie i działania wojenne. Erywań zarzuca Baku chęć wypędzenia Ormian z regionu.