Przed pierwszą debatą ws. nominacji Republikanów w wyborach prezydenckich za Oceanem kandydatów martwi tylko to, co zrobi Donald Trump - donosi we wtorek "Financial Times". "To jak udział w wyścigach, w których jeden kierowca jest pijany" - komentuje jeden z republikańskich polityków.
Na kilka dni przed debatą prezydencką w Cleveland kandydaci i ich doradcy skupiają się na jednym pytaniu: jak poradzić sobie z Donaldem Trumpem - pisze "Financial Times" i równocześnie podpowiada: Lepiej nawet nie próbować...
Nawet najbardziej doświadczeni polityczni eksperci z Waszyngtonu są zdumieni fenomenem Trumpa. Ten miliarder i gwiazdor reality show powinien - zdaniem politologów - "być politycznym trupem" po serii niewyszukanych napaści na swych republikańskich oponentów. Zaatakował popularnego senatora i bohatera wojennego Johna McCaina, a wkrótce potem obraził senatora Lindseya Grahama i byłego gubernatora Florydy Jeba Busha.
John Weaver - doradca gubernatora Ohio Johna Kasicha, również ubiegającego się o nominację Republikanów przed przyszłorocznym wyścigiem wyborczym - powiedział w ubiegłym tygodniu o przygotowaniach do telewizyjnej konfrontacji z Trumpem: Wyobraźcie sobie kierowcę NASCAR (organizacja wyścigowa w USA), który przygotowuje się psychicznie do wyścigu wiedząc, że jeden z kierowców będzie pijany. (...) Tak właśnie wygląda przygotowywanie się do tej debaty.
Jak pisze "FT", debata, która ma odbyć się 6 sierpnia, będzie sporym wyzwaniem dla republikańskich kandydatów, którzy do tej pory koncentrowali się na własnych programach wyborczych, a nie na atakowaniu rywali. Teraz - konstatuje brytyjski dziennik - będą zmuszeni zmienić strategię, skoro Trump, który rozpoczął kampanię od nazwania meksykańskich imigrantów "kryminalistami" i "gwałcicielami", coraz lepiej wypada w sondażach.
Wśród 17 potencjalnych kandydatów Partii Republikańskiej Trump ma najwyższe notowania w badaniach opinii publicznej: prowadzi w sondażach z 6 punktami procentowymi przewagi nad resztą peletonu.
(edbie)