Czy w kontekście wojny w Ukrainie Europa uruchomi nieczynne elektrownie węglowe? Czy np. Niemcy wznowią wydobycie? Z Jakubem Wiechem, redaktorem portalu Energetyka24.com rozmawiał Tomasz Weryński.
Tomasz Weryński: Wszystko wskazuje na to, że Europa przeprasza się z węglem. Niemiecki rząd zatwierdził wczoraj projekt ustawy o uruchomieniu elektrowni opalanych węglem i ropą - w przypadku ograniczenia dostaw gazu z Rosji. Wielka Brytania po raz pierwszy od 30 lat chce otworzyć głębinową kopalnię węgla. W Polsce zapotrzebowanie na czarne złoto jest tak duże, że występują braki na rynku detalicznym. Niemcy wyłączali wcześniej elektrownie węglowe, teraz chcą je mieć w rezerwie. Jak zamierzają to zrobić? Czy taka siłownia może wznowić pracę z dnia na dzień?
Jakub Wiech, redaktor portalu Energetyka24.com: Tak, może wznowić pracę. Niekoniecznie z dnia na dzień, ale jest to proces, który można przeprowadzić we względnie krótkim czasie - jeżeli oczywiście budynek jest dobrze zakonserwowany. W Europie są takie rezerwowe źródła zasilania, rezerwowe elektrownie np. węglowe, ale też na olej. Mamy tutaj pewne możliwości. Niemcy też je mają. Jest to wymiar pewnej hipokryzji, że Bundestag będzie teraz debatował nad projektem ustawy w sprawie awaryjnego zasilania ropą oraz węglem, podczas gdy Niemcy jednocześnie kontynuują proces wygaszania elektrowni jądrowych. Trzy ostatnie tego typu jednostki zostaną w Niemczech zamknięte wraz z końcem tego roku. To jest zamachem nie tylko na niemieckie bezpieczeństwo energetyczne, ale też w ogóle na bezpieczeństwo energetyczne całej Unii Europejskiej.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Niemcy od czterech lat nie mają czynnej ani jednej kopalni węgla kamiennego. Pozostałe kopalnie - węgla brunatnego i import, ale nie z Rosji. W takim razie skąd?
Zapewne z takich samych kierunków z jakich import teraz dociera do Polski. Z Kolumbii, Australii, ze Stanów Zjednoczonych, z Republiki Południowej Afryki, z Indonezji. Rynek węgla jest względnie szeroki i można ten surowiec pozyskiwać z różnych kierunków. Niemcy faktycznie od 2018 r. poprzestają tylko na imporcie, bo nie mają kopalni węgla kamiennego, ale mają cały czas działające elektrownie na węgiel kamienny.
Wczoraj europarlament poparł propozycję komisji, aby za 13 lat osiągnąć zeroemisyjną mobilność na drogach. Aby to osiągnąć proponuje, by od 2035 roku wszedł zakaz sprzedaży nowych samochodów z silnikami spalinowymi. Co pan o tym sądzi? Czy myśli pan, że to realne?
Uważam, że jest to plan bardzo daleko idący i chyba trochę nieuwzględniający tempa rozwoju technologii pojazdów bezemisyjnych, które owszem jest znaczące, ale nie wiadomo czy na tyle szybkie, by prześcignąć konkurencyjnie samochody spalinowe. Rodzi się też tutaj problem dla takich osób, jak osoby wykluczone komunikacyjnie, osoby, które żyją na prowincji bez dostępu do transportu publicznego. One są tak naprawdę w trudnej sytuacji i dla nich samochód osobowy to czasami jedyna opcja na normalne życie i rozwój. Jeżeli nie dajemy substytutu albo w postaci bezemisyjnych samochodów osobowych, albo w postaci dobrze zbudowanej sieci transportu publicznego - no to skażemy dużą część europejskiego społeczeństwa na wykluczenie gospodarcze, społeczne i polityczne.
No to jeszcze na dokładkę - Unia zobowiązała się do ograniczenia do 2030 roku emisji gazów cieplarnianych o 55 proc, w porównaniu z poziomem z 1990 roku. Co pan sądzi o tej kwestii?
To jest oczywiście element pakietu ''Fit for 55'' - kluczowy element, który ma wprowadzić unijną politykę klimatyczną na tory biegnące do osiągnięcia neutralności klimatycznej w roku 2050. Wiadomo, że aby ''wyrobić się'' z tymi terminami, to trzeba już w roku 2030 obciąć emisję o 55 proc. w porównaniu do roku 1990. Pytanie, na ile tutaj będzie rzutować się na te plany - obecna sytuacja, kryzys energetyczny, który może rozciągnąć się na najbliższe kilkanaście miesięcy i spowolnić realizację pewnych polityk klimatycznych.
Dopytam jeszcze pana o kwestię polskiego węgla. Czy myśli pan, że będzie coś na zasadzie reglamentacji węgla, którego pewnie będzie brakować przed sezonem grzewczym?
Nie jest to wykluczone. Wiemy na pewno, że będzie drogo, więc już teraz dobrze przygotować zapasy finansowe celem zapewnienia sobie dostatecznie dużej ilości opału. Jesteśmy w największym kryzysie energetycznym od 1973 roku i trzeba spojrzeć w przeszłość, zastanowić się jak wtedy rozwiązywano te problemy. Jedną z metod była właśnie reglamentacja energii, były ograniczenia w jej poborze, więc nic nie stoi na przeszkodzie, żeby coś takiego wróciło teraz jeżeli ten kryzys będzie się pogłębiał.