Dziennik "Lidove Noviny" napisał, że czeskie służby specjalne boją się o życie, czekającego w areszcie na ekstradycję do USA lub Rosji rosyjskiego hakera Jewgienija Nikulina. Może on zostać otruty lub porwany - ostrzegają "LN".
Gazeta powołuje się na źródła w służbach specjalnych. Twierdzi, że są sygnały, iż Rosjanie chcą wydostać Nikulina z aresztu, w którym przebywa pod ścisłym nadzorem. Starają się doprowadzić do sytuacji, w której można byłoby go uprowadzić - cytują "LN" anonimowego przedstawiciela służb.
Groźby poważnie traktuje służba więzienna, która odpowiada za aresztanta. Wysoki rangą funkcjonariusz tej służby powiedział dziennikowi, że specjalne zasady obowiązują np. przy transportowaniu Nikulina do sądu - "zawsze jest jeden funkcjonariusz, który pilnuje, żeby nie doszło do porwania".
Służby biorą także pod uwagę możliwość, że na hakera może zostać dokonany zamach i dlatego w areszcie zastosowano specjalne środki bezpieczeństwa. Dbamy, żeby nie został otruty. Porcje nakładane są do jednakowych naczyń i zawsze ze wspólnego garnka - cytują "LN" przedstawiciela służby więziennej. Dziennik zauważa, że zapewnienie stuprocentowej ochrony nawet w więzieniu jest praktycznie niemożliwe. Więźnia nie można pozbawić podstawowych praw, do których należy spacer, spotkania z obrońcą lub prawo do paczki raz w miesiącu.
Służby więzienne przygotowują się na chwilę, gdy będzie wiadomo, czy haker zostanie wydany Rosji czy Stanom Zjednoczonym. Kiedy już decyzja zapadnie, transport za granicę ze strzeżonego więzienia musi nastąpić jak najszybciej. Zdaniem czeskich służb, ryzyko ataku wzrośnie, jeśli Nikulin będzie miał zostać wydany władzom USA.
O wydaniu Rosjanina i kierunku jego podróży decyduje minister sprawiedliwości Robert Pelikan. Jak ujawnił w minionym tygodniu, o przekazanie Nikulina Rosjanom zabiegał u niego szef kancelarii prezydenta Milosza Zemana, Vladimir Mlynarz. Wcześniej prasa pisała o dwukrotnych, bezpośrednich spotkaniach prezydenta z ministrem, których tematem było wydanie Nikulina władzom Rosji.
Wydania hakera domagają się także Amerykanie, a decyzja czeskich władz może mieć wpływ na program wizyty szefa Izby Reprezentantów Kongresu USA Paula Ryana - piszą "LN". Rayan jest najwyższym rangą politykiem amerykańskim, który ma odwiedzić Czechy od czasu wizyty prezydenta Baracka Obamy w 2009 roku. Gazeta twierdzi, że przebywającego w areszcie Nikulina odwiedzali agenci FBI, którzy "namawiali go do przyznania się do czynów, których nie popełnił".
Ministerstwo sprawiedliwości nie chciało komentować sprawy Nikulina dla "Lidovych Novin".
Nikulin został zatrzymany przez czeską policję w październiku 2016 roku na mocy wystawionego przez USA listu gończego. Według amerykańskiego wymiaru sprawiedliwości Rosjanin dokonał ataków na serwis LinkedIn oraz na serwery firm Dropbox i Formspring i skradł dane osobowe. Czeska prasa pisze, że FBI uważa go za ważnego świadka w sprawie rosyjskich ataków hakerskich na serwery w USA w trakcie kampanii wyborczej w 2016 roku. W toczącym się przed sądem federalnym w Kalifornii postępowaniu Nikulin oskarżony jest o atak hakerski, kradzież i spiskowanie.
Rosja wystąpiła z wnioskiem o ekstradycję Nikulina tego samego dnia co USA. Ambasada Rosji w Pradze oświadczyła zaraz po jego zatrzymaniu, że działania USA w tej sprawie są "elementem obławy na rosyjskich obywateli na całym świecie i narzucania własnej jurysdykcji obcym państwom". Rosyjskie zarzuty wobec Nikulina związane są z wyłudzeniem za pomocą internetu kwoty 110 tys. rubli (około 7 tys. złotych).
"LN" zatytułowały swój artykuł w środowym wydaniu - "Gra mocarstw o więźnia numer 1".
(az)