​Trzy godziny trwał antyrządowy protest w Pradze zwołany pod hasłem "Czechy przeciwko biedzie". Organizatorzy zapowiadają kolejne protesty w przypadku nieprzyjęcia ich żądań przez rząd.

REKLAMA

Demonstrację na Placu Wacława, której liczbę uczestników szacuje się na około 10 tys., zwołała pozaparlamentarna, powstała w 2022 roku partia Prawo, Szacunek, Fachowość (RPO). Jej przewodniczący, prawnik i były wiceszef Czeskiego Związku Piłki Nożnej Jindrzich Rajchl, apelował o pełną nacjonalizację energetycznego giganta CzEZ oraz o zwołanie pokojowej konferencji ws. Ukrainy.

Rajchl i inni mówcy odrzucali zarzuty rządowych polityków, że wszyscy krytykujący pomoc Ukrainie są prorosyjskimi trollami.

Uczestnicy mieli ze sobą czeskie flagi i transparenty z żądaniem dymisji centroprawicowego gabinetu Petra Fiali. Pojawiały się hasła: "szumowiny", "hańba", "rząd do dymisji", "okradają państwo i sobie dodają" oraz "STOP NATO" i "chcemy pokoju".

Kończąc zgromadzenie, Rajchl zapowiedział, że jeśli rząd nie przyjmie warunków (RPO), w tym m.in. uniemożliwienia operatorom sieci społecznościowych ograniczania wolności słowa, 16 kwietnia dojdzie do kolejnej demonstracji, a po niej do blokady budynków rządowych.

Po oficjalnym zakończeniu demonstracji kilkaset osób przeszło pod budynek Muzeum Narodowego wieńczący górną część Placu Wacława, gdzie domagano się zdjęcia umieszczonej tam dużej flagi Ukrainy. Demonstranci napotkali oddziały policji przygotowane do tłumienia zamieszek. Media zwróciły uwagę, że wśród uczestników protestu były osoby noszące oznaki grupy Wagnera. Zauważono także literę "Z" będącą symbolem rosyjskich sił inwazyjnych.