Niespełna trzy lata temu gwiazda serialu „Już nie żyjesz” wyznała, że zdiagnozowano u niej stwardnienie rozsiane. Christina Applegate co jakiś czas dzieli się z fanami szczegółami na temat swojego stanu zdrowia. W nowym odcinku uruchomionego niedawno podcastu „MeSsy” aktorka ujawniła, że ostatnio choroba boleśnie dała o sobie znać, utrudniając jej poruszanie się. „Myślałam, że dla moich nóg to definitywny koniec” – wyznała zdobywczyni nagrody Emmy.

REKLAMA

Latem 2021 roku Christina Applegate ujawniła, że zmaga się ze stwardnieniem rozsianym - nieuleczalną chorobą ośrodkowego układu nerwowego. Schorzenie to powoduje zakłócenie przepływu informacji pomiędzy mózgiem a ciałem, często prowadząc do niepełnosprawności.

52-letnia aktorka wielokrotnie wypowiadała się publicznie na temat walki z tą niezwykle trudną i nieprzewidywalną chorobą. W jednym z wywiadów Applegate przyznała, że jej każdy dzień "wygląda beznadziejnie". Najprostsze czynności, takie jak podnoszenie rzeczy czy schodzenie po schodach sprawiają mi trudność - powiedziała.

Aktorka: Jestem trudną pacjentką

Gwiazda ujawniła niedawno, że lekarze wykryli 30 nowych zmian demielinizacyjnych w jej mózgu. Aktorka przyznała również, że jest trudną pacjentką, bo gdy ma atak bólu, zamiast rozciągać mięśnie, wraca do łóżka.

Tak bardzo tego nienawidzę. Jestem za to na siebie wściekła, ale nie potrafię tego przezwyciężyć - zdradziła Applegate w rozmowie z Daxem Shepardem.

Z kolei goszcząc w programie "Good Morning America" gwiazda porównała swoje obecne życie do piekła. Jak podkreśliła, ulgę w cierpieniu przynosi jej ogrom wsparcia, jakie otrzymuje zarówno od bliskich, jak i obcych osób. To naprawdę niesamowite i jestem za to bardzo wdzięczna - zaznaczyła czterokrotnie nominowana do Złotego Globu aktorka.

Applegate: Myślałam, że dla moich nóg to definitywny koniec

Na początku marca Applegate wraz z koleżanką po fachu Jamie-Lynn Sigler uruchomiła podcast zatytułowany "MeSsy". W swoim programie panie opowiadają o własnych doświadczeniach związanych z chorobą. U młodszej o dekadę gwiazdy "Rodziny Soprano" stwardnienie rozsiane zdiagnozowano, gdy miała zaledwie 20 lat. W nowym odcinku podcastu Applegate ujawniła, że ostatnio choroba boleśnie dała o sobie znać, utrudniając jej poruszanie się. Zaczęłam odczuwać potwornie silny ból w nogach. Nie byłam w stanie pójść do łazienki bez lęku, że za chwilę upadnę. Towarzyszyło temu nienośne mrowienie i dreszcze. Myślałam, że dla moich nóg to definitywny koniec. Nie wiedziałam, co się dzieje, nie mogłam sprawić, by przestały boleć - wyznała gwiazda.

Jakby tego było mało, aktorka zaczęła uskarżać się na problemy z oczami. Nie spałam od 24 godzin, ponieważ moje oko robi coś dziwnego. Za każdym razem, gdy przymykam powieki, chcąc zasnąć, prawe oko jakby się przesuwa. Trochę się tym martwię - powiedziała Applegate. Możliwe, że jej dolegliwości wynikają z zaburzeń ustawienia i ruchomości gałek ocznych, które należą do częstych symptomów stwardnienia rozsianego.

Rzecznik aktorki przekazał wszelako magazynowi "People", iż wspomniane niepokojące objawy pojawiły się u gwiazdy kilka miesięcy temu, gdy nagrywano najnowszy odcinek podcastu. Applegate obecnie czuje się znacznie lepiej.