Zbiorowy grób, w którym znajdują się szczątki 215 dzieci, znaleziono na terenie szkoły dla Indian w Kamloops w Kolumbii Brytyjskiej. Miejsce zidentyfikowano dzięki badaniom georadarem. Sądzono, że w tej przymusowej placówce wychowawczej zmarło maks. 50 dzieci.

REKLAMA

Remains of 215 children as young as 3 are discovered at the site of a former residential school for indigenous children in Canada https://t.co/DzA92RxLzK

MailOnline29 maja 2021

"W miniony weekend dzięki pomocy specjalisty używającego georadaru na jaw wyszła trudna prawda, na którą wskazywały wstępne ustalenia - potwierdzenie miejsca pochówku 215 dzieci, które były uczniami szkoły z internatem Kamloops Indian Residential School" - napisała w komunikacie Roseanne Casimir, wódz plemienia Tk’emlups te Secwepemc. Niektóre z dzieci miały zaledwie 3 lata.

Casimir wyjaśniła, że poszukiwania podjęto, ponieważ "istniała pewna wiedza w naszej społeczności, którą mogliśmy dopiero teraz zweryfikować". Chodzi o zaginione dzieci, których śmierci nikt nie dokumentował - zaznaczyła. Pierwsze prace poszukiwawcze rozpoczęto 20 lat temu. Dopiero obecna, bardzie zaawansowana i precyzyjniejsza technologia pozwoliła je sfinalizować - podkreśliła.

Przewodniczący Stowarzyszenia Indiańskich Wodzów Kolumbii Brytyjskiej Stewart Phillip napisał w komunikacie, że dzieci z Kamloops "zostały wykradzione ze swoich domów pod nadzorem rządu Kanady i nigdy ich nie oddano". Wezwał "wszystkich tych, którzy nazywają się Kanadyjczykami", do uznania tego faktu za część wspólnej historii.

Premier Kanady Justin Trudeau napisał na Twitterze, że informacja o odnalezieniu zbiorowego grobu w Kamloops "to bolesne przypomnienie o ciemnym i wstydliwym rozdziale historii kraju".

Przymusowe szkoły dla rdzennej ludności - forma kulturowego ludobójstwa

Na terenach zamieszkiwanym przez autochtoniczną społeczność Tk’emlups te Secwepemc znajdowała się największa w Kanadzie tzw. residential school, czyli przymusowa szkoła dla rdzennej ludności. Była jedną ze 139 tego rodzaju placówek w całej Kanadzie. Przez cały czas funkcjonowania szkoły w Kamloops uczyło się w niej rokrocznie ok. 500 uczniów.

W latach 1890-1969 placówka była prowadzona przez Kościół katolicki, następnie budynek szkoły został przejęty przez rząd federalny; do 1978 r. działał w nim internat.

W 2015 r. zakończyły się sześcioletnie prace Komisji Prawdy i Pojednania, dokumentujące 150 lat działania przymusowych szkół dla indiańskich, inuickich i metyskich dzieci. Komisja określiła działalność szkół jako formę kulturowego ludobójstwa.

Raport Komisji pokazał obraz planowego niszczenia języka i kultury, prześladowań i przemocy. Ostatnie szkoły, przez które przeszło ok. 150 tys. dzieci, zamknięto dopiero w latach 90. XX w. Były one finansowane z federalnego budżetu i prowadzone przez Kościoły katolicki (60 proc) oraz protestanckie (40 proc.).

Dzieci zabierano rodzinom

Casimir napisała w komunikacie, że w zbiorowej mogile zostały prawdopodobnie pochowane dzieci z różnych indiańskich społeczności w Kolumbii Brytyjskiej, a być może także spoza tej prowincji. Obecnie trwają prace koronera. Archiwista plemiennego muzeum współpracuje z Royal British Columbia Museum w poszukiwaniu dokumentów, które pomogłyby pomóc w zidentyfikowaniu dzieci.

Dokładne usytuowanie zbiorowego grobu nie jest podawane. Wszystkie prace ekshumacyjne mają się zakończyć w czerwcu. Najpierw o ich wyniku będą informowane rodziny zmarłych dzieci.

Prace Komisji Prawdy i Pojednania dotyczyły zarówno sytuacji w szkołach, jak i dzieci, które nigdy nie wróciły do domów. To zarówno dzieci, które uciekły, jak i dzieci, które zmarły w szkołach. Przed znalezieniem zbiorowego grobu w Kamloops doliczono się ponad 4100 dzieci, które zmarły będąc w residential schools.

Jak podawał publiczny nadawca CBC, Komisja Prawdy i Pojednania miała informacje o ok. pięćdziesięciorgu dzieciach zmarłych w Kamloops, nie o 215.

Dzieci odrywano od rodzin sądząc, że edukacja ułatwi ich start życiowy. Pierwszy premier Kanady, sir John A. Macdonald w 1883 r. mówił w parlamencie, że Indianie w rezerwatach są dzikusami. Przyznał, że naciskano nań, by "indiańskie dzieci były zabierane tak szybko jak to możliwe spod wpływu rodziców, jako że to jedyna droga, by trafiły do szkół zawodowych, gdzie nabyłyby obyczajów i sposobu myślenia białego człowieka".