​Swiatłana Cichanouska poinformowała we wtorek, że rezygnuje z ubiegania się o prawo startu w wyborach prezydenckich. Jako przyczynę rezygnacji wskazała groźby adresowane do niej i do jej dzieci.

REKLAMA

, : - - https://t.co/c7ydouq5p3 pic.twitter.com/JYe0hPavmB

brestgazetaJune 16, 2020

Zadzwoniono do mnie z groźbami pod adresem moim i dzieci, z żądaniem, bym się wycofała - powiedziała Cichanouska w nagraniu wideo przekazanym portalowi TUT.by.

Stoję przed wyborem: dzieci lub dalsza walka, myślę, że wybór jest oczywisty - powiedziała kobieta.

Cichanouska, która zarejestrowała swój komitet wyborczy, gdy nie zdołał tego zrobić jej mąż, popularny wideobloger Siarhiej Cichanouski, w poniedziałek wieczorem poinformowała o zebraniu wymaganej liczby 100 tys. podpisów poparcia.

Sama przyznawała, że nie ma zacięcia politycznego. Jednak organizowane przez jej sztab w różnych miejscowościach pikiety wyborcze przyciągały największą liczbę wyborców, głównie dzięki popularności jej męża. Formalnie pełnił on funkcję szefa sztabu.

. , . pic.twitter.com/3i7Dp5zl57

tutbyJune 16, 2020

Niektórzy rozmówcy PAP wręcz zapowiadali, że idą złożyć podpis poparcia dla Siarhieja, choć formalnie o możliwość kandydowania w wyborach ubiegała się Swiatłana Cichanouska.

Siarhiej Cichanouski nie zarejestrował się do startu w wyborach, ponieważ w czasie składania dokumentów odbywał karę aresztu.

Obecnie również przebywa w areszcie. 29 maja podczas pikiety wyborczej został zatrzymany i wszczęto wobec niego sprawę karną za organizowanie działań naruszających porządek publiczny i za atak na milicjanta.

Cichanouski, którego wideoblog poświęcony problemom zwykłych Białorusinów cieszy się ogromną popularnością, został nazwany przez portal Naviny.by "nowym liderem białoruskiej ulicy". Jego spotkania z Białorusinami, które były transmitowane online, władze uznały za "nielegalne akcje". Wcześniej z wyścigu wyborczego wycofał się już deputowany Aleh Hajdukiewicz i bizneswoman Natalja Kisiel.

Zbiórkę podpisów kontynuuje 12 kandydatów. Najpoważniejszy oponent obecnego prezydenta Białorusi Alaksandra Łukaszenki, bankier i były szef rosyjskiego Biełhazprambanku, zebrał już rekordową (jeśli nie liczyć urzędującego prezydenta) w historii Białorusi liczbę podpisów - ponad 330 tys. W ubiegłym tygodniu władze poinformowały o postępowaniu karnym wobec kilkunastu byłych współpracowników Wiktara Babaryki z Biełhazprambanku, dotyczące prania pieniędzy i unikania podatków. Według Łukaszenki Babaryka również był w tej grupie.