Pojawiające się podczas przemówienia krótkie chrząknięcia są równie ważne jak słowa - to teoria brytyjskiego lingwisty wygłoszona na corocznym festiwalu literackim w Walii. Profesor David Crystal jest autorem książki na temat elokwencji. Jego zdaniem, chrząknięcia pobudzają uwagę słuchaczy i resetują znudzone umysły, które zaczynają myśleć o niebieskich migdałach.

REKLAMA

Jak przekonuje prof. Crystal, chrząknięcia podczas przemówienia nie powinny się jednak pojawiać zbyt często. Raz na pięć minut wystarczy, by odniosły właściwy skutek. Równie przydatnymi zabiegami - według brytyjskiego specjalisty - są: popijanie wody ze szklanki czy zaglądanie przez moment do notatek.

Wszystkie takie gesty mogą tylko wzbogacić nasze publiczne wystąpienia. I nie jest ważne, czy chodzi o kilka słów powiedzianych przy stole na imieninach u cioci, czy też o poważną prezentację biznesową. Najważniejsze, by nie znużyć słuchacza monotonią głosu.

Profesor wymienia też inne wskazówki: należy zacząć lekko i swobodnie, najlepiej od anegdoty, a skończyć materiałem o najważniejszym znaczeniu. Tylko wówczas słuchacz należycie zapamięta wystąpienie.

David Crystal przedstawił swą teorię podczas festiwalu Hay, który organizowany jest co roku w Walii. Jest to największa tego typu impreza na Wyspach poświęcona literaturze i językowi. Uczestniczą w niej autorzy znanych książek i krytycy literaccy. Festiwal nazywany jest w Wielkiej Brytanii "Woodstockiem słowa". W tym roku swą obecność na festiwalu zapowiedział Sam Mendes, nagrodzony Oskarem reżyser znanych spektakli teatralnych i filmów, w tym również o Jamesie Bondzie.

(bs)