Chiny umacniają swoje wpływy w Afryce, m.in. dzięki inwestycjom biznesowym, które są ochraniane przez organizacje podobne do rosyjskiej najemniczej Grupy Wagnera - pisze w czwartek hiszpański dziennik “El Mundo".
W odróżnieniu od organizacji kierowanej przez Jewgienija Prigożyna, jak podkreśla madrycka gazeta, "chińscy wagnerowcy" są związani z inwestycjami prowadzonymi w Afryce przez firmy z Państwa Środka, a w szczególności przez przedsiębiorstwa państwowe.
"Obejmują one rozmaite inwestycje: od budownictwa i przemysłu wydobywczego, po rolnictwo" - informuje "El Mundo".
Gazeta odnotowała, że "chińscy wagnerowcy" to głównie byli żołnierze armii ChRL, w tym oddziałów specjalnych.
Według "El Mundo" ich głównym zadaniem jest ochranianie ponad 200 tys. chińskich pracowników przebywających w Afryce oraz ponad 10 tys. chińskich spółek działających na tym kontynencie.
Tego rodzaju ochrona pozwala według analityków cytowanych przez "El Mundo", m.in. z amerykańskiego uniwersytetu George'a Washingtona, uniknąć "konsekwencji dyplomatycznych związanych z wysłaniem, w razie nagłej potrzeby, swojego wojska na obce terytorium".
W ocenie hiszpańskiej gazety obecnie co najmniej 20 chińskich spółek ochroniarskich posiada licencje niezbędne do działalności poza granicami Państwa Środka.
"El Mundo" twierdzi, że w przypadku obrania przez Pekin scenariusza inwazji na Tajwan, Chiny mogą użyć swoich "afrykańskich ochroniarzy" podobnie jak zrobił to Kreml do przeprowadzenia na Ukrainie operacji pod fałszywą flagą.