Trzy osoby zginęły w pożarze supermarketu w Santiago. Według lokalnych, władz sklep został splądrowany przez protestujących, którzy wyszli na ulice po tym jak ogłoszono podwyżki cen biletów na metro.
W różnych częściach miasta protestujący wznosili barykady i starli się z policją, która użyła przeciwko nim armatek wodnych i gazu łzawiącego. Demonstranci niszczyli wejścia do stacji kolejki podziemnej i bramki kontrolne.
To nie jest protest, to przestępstwo - powiedział prezydent Sebastian Pinera i wprowadził stan wyjątkowy w mieście, w tym godzinę policyjną.
Protesty przyniosły jednak skutek. W sobotę wycofano się z pomysłu podwyżek cen biletów na metro.
W samej stolicy w piątek podczas starć aresztowano ponad 300 osób. Uszkodzonych zostało 78 stacji metra. Straty oszacowano na 200 mln dolarów.
Ruch pociągów został wstrzymany i - jak poinformowała rzeczniczka operatora metra - nie należy oczekiwać, że zostanie wznowiony w poniedziałek.
Metro w Santiago ma łącznie 164 stacje. Jest największe i najbardziej nowoczesne w Ameryce Południowej.