Serbscy policjanci powstrzymali grupę ok. tysiąca demonstrantów, którzy próbowali wtargnąć do pałacu prezydenckiego w Belgradzie. Protestujący domagali się zmiany polityki Serbii względem sąsiedniego Kosowa. Część demonstrantów miała na sobie oznaczenia rosyjskiej Grupy Wagnera oraz symbol "Z". Protest zorganizowała organizacja Narodowe Patrole, której lider publicznie przyznaje się do związków z tzw. wagnerowcami.
Jak podaje Radio Wolna Europa, protestujący usunęli barierki ochronne i ruszyli w kierunku prezydenckiego budynku. Wtedy grupa została zatrzymana przez policję. Niektórzy ze zgromadzonych rzucali w budynek jajkami.
Nikt z członków Serbskiej Partii Postępowej (rządzącej partii prezydenta Aleksandra Vuczicia - PAP) nie może już nazywać siebie Serbem. Przysięgam wam, że jesteśmy gotowi do zrobienia o wiele więcej niż tylko zorganizowania protestów - ostrzegł w środę wieczorem lider Narodowych Patroli Damjan Kneżević. Dodał, że od omawianego przez Belgrad i Prisztinę tzw. planu francusko-niemieckiego woli "rosyjskie rozwiązanie problemu Kosowa".
Demonstrujący w centrum serbskiej stolicy wzywali do serbsko-rosyjskiej jedności i sprzeciwiają się kontynuacji rozmów z władzami Kosowa. Kneżević w listopadzie 2022 roku odwiedził znajdujące się w Petersburgu centrum Grupy Wagnera, po czym w rozmowie z rosyjskimi mediami przyznał, że "wielu spośród jego przyjaciół będzie dumnych z kontaktów z grupą, która cieszy się w Serbii wyjątkową popularnością".
Narodowe Patrole znalazły się na liście podmiotów, przeciwko którym w styczniu bieżącego roku w prokuraturze w Belgradzie przedstawiono zarzuty karne dotyczące rekrutacji serbskich ochotników na wojnę przeciwko Ukrainie. Zarzuty odrzucono po czterech dniach bez wszczęcia postępowania - poinformował wnoszący je adwokat Czedomir Stojković.
Kilka godzin przed rozpoczęciem środowych protestów Ministerstwo Spraw Eewnętrznych Serbii poinformowało o zatrzymaniu dwóch uzbrojonych osób planujących wziąć udział w demonstracji.