Szef izraelskiego biura Centrum Wiesenthala Efraim Zuroff rozpoczął w Berlinie akcję poszukiwania ukrywających się w Niemczech zbrodniarzy hitlerowskich. Za informacje prowadzące do ujęcia przestępców oferuje nagrody w wysokości do 25 tys. euro.

REKLAMA

Chcemy wykryć i oddać w ręce wymiaru sprawiedliwości żyjących jeszcze zbrodniarzy - oświadczył Zuroff podczas symbolicznej inauguracji "Operation Last Chance" na Placu Poczdamskim w Berlinie. Centrum Szymona Wiesenthala przygotowało dwa tysiące plakatów z informacjami o akcji, które przez dwa tygodnie będą wisiały w centralnych punktach Berlina, Kolonii i Hamburga.

Upływ czasu nie zwalnia od kary. Osoby, które dziś są stare i chore, miały w młodości w sobie przestępczą energię, która pchała ich do wielkich zbrodni
Efraim Zuroff

Tło plakatu stanowi zdjęcie bramy wjazdowej niemieckiego obozu zagłady Birkenau, na którym widnieje napis "Późno, lecz nie za późno" oraz apel o pomoc w schwytaniu przebywających na wolności przestępców, a także informacja o nagrodzie oraz numer telefonu organizacji.
Jak wyjaśnił Zuroff, jego akcja skierowana jest przede wszystkim przeciwko członkom załóg obozów koncentracyjnych i zagłady oraz grup operacyjnych SS (Einsatzgruppen), odpowiedzialnych za masowe morderstwa na tyłach frontu w Polsce i ZSRR. Przedstawiciel Centrum Wiesenthala ostrzegał przed poglądem, by ze względu na zaawansowany wiek przestępców zrezygnować z ich ścigania. Upływ czasu nie zwalnia od kary. Osoby, które dziś są stare i chore, miały w młodości w sobie przestępczą energię, która pchała ich do wielkich zbrodni, dlatego dziś trzeba je postawić przed sądem - argumentował.
Zuroff szacuje, że 98 proc. z około 6 tys. osób służących w czasie II wojny światowej w obozach koncentracyjnych i Einsatzgruppen najprawdopodobniej już nie żyje. Połowa z żyjących jeszcze 120 osób nie może odpowiadać ze względu na stan zdrowia. Gra toczy się o około 60 osób - powiedział.
Obecnie akcja jest drugą edycją poszukiwania zbrodniarzy hitlerowskich w Niemczech. Poprzednia, rozpoczęta w grudniu 2011 roku, nie przyniosła spodziewanych rezultatów. Centrum Wiesenthala otrzymało od obywateli Niemiec łącznie 27 wskazówek. Tylko w jednym przypadku prokuratura wdrożyła postępowanie, które zakończyło się jednak umorzeniem.
Wcześniej podobne akcje prowadzone były między innymi w krajach bałtyckich, na Węgrzech, a także w Polsce. "W Polsce, inaczej niż chociażby w krajach bałtyckich, nie było w czasie wojny żadnych instytucjonalnych form współpracy z SS i Trzecią Rzeszą" - powiedział Zuroff.
Nowym impulsem do ścigania hitlerowskich zbrodniarzy był w 2011 roku wyrok na strażnika z obozu zagłady w Sobiborze Johna Demjaniuka. Sąd w Monachium uznał go za winnego współuczestnictwa w zbrodniach jako członka załogi obozu, pomimo braku dowodów i świadków na popełnienie konkretnych przestępstw. Wyrok stworzył zdaniem prawników nową sytuację, umożliwiającą skuteczniejsze ściganie innych zbrodniarzy.