55-letni były minister spraw zagranicznych i były burmistrz Londynu Boris Johnson został we wtorek nowym liderem rządzącej Partii Konserwatywnej i w środę zastąpi na stanowisku premiera Wielkiej Brytanii ustępującą po trzech latach Theresę May. Charyzmatyczny, acz kontrowersyjny polityk będzie miał za zadanie stworzenie eurosceptycznego rządu w nadziei na przełamanie wielomiesięcznego impasu w negocjacjach z Unią Europejską w sprawie brexitu.
W procesie wyboru Johnson uzyskał poparcie ponad połowy posłów torysów w Izbie Gmin, dystansując rywali w każdej z pięciu rund głosowania. W finałowym głosowaniu zdecydowanie pokonał centrowego szefa dyplomacji, Jeremy'ego Hunta.
Nowy lider Partii Konserwatywnej - znany po prostu jako Boris - jest jednym z najpopularniejszych polityków w Wielkiej Brytanii, ale jednocześnie wzbudzającym największe emocje, m.in. z powodu swojego barwnego i kontrowersyjnego stylu wypowiedzi.
Urodził się w Nowym Jorku, dzięki czemu oprócz brytyjskiego obywatelstwa miał także amerykańskie (tego drugiego zrzekł się w 2016 roku). Pochodzi z zamożnej rodziny, a jego ojciec Stanley jest emerytowanym urzędnikiem, który pracował m.in. w Banku Światowym i Komisji Europejskiej.
Wraz z trójką rodzeństwa nowy szef torysów dorastał w Brukseli, gdzie chodził do prywatnego liceum z wykładowym językiem francuskim. Po powrocie do Anglii skończył prestiżową szkołę w Eton oraz Uniwersytet Oksfordzki, gdzie znany był w równym stopniu ze swojej wyjątkowej bystrości, co pędu do władzy i prestiżu, m.in. przez członkostwo w klubie debat Oxford Union i hulaszczym Bullingdon Club.
A look back at some of the most memorable moments for the man who will likely become Britain's next prime minister pic.twitter.com/R82BQFOPjX
Reuters23 lipca 2019
Po zakończeniu studiów Johnson został stażystą w dzienniku "The Times", z którego został jednak zwolniony, gdy wyszło na jaw, że zmyślił cytat w jednym z artykułów. Wykorzystując swoje kontakty z Oksfordu, Johnson wkrótce dołączył do konkurencyjnego "Daily Telegraph", najpierw jako autor komentarzy redakcyjnych, a następnie korespondent w Brukseli.
Jego relacje wielokrotnie były krytykowane za "luźny związek z rzeczywistością", ale wzbudzały dyskusje na temat relacji Wielkiej Brytanii z UE. W korespondencjach pisał m. in. o pomysłach na regulowanie na poziomie europejskim rozmiaru prezerwatyw lub spektakularnych planach wysadzenia w powietrze siedziby Komisji Europejskiej z powodu azbestu.
Po powrocie do Londynu został komentatorem "Telegrapha", publikując m.in. szereg felietonów zawierających obraźliwe stwierdzenia pod adresem czarnoskórej populacji Afryki lub osób homoseksualnych. Po latach było mu to wypominane przez krytyków jako argument za jego niezdolnością do pełnienia najwyższych urzędów w kraju. Jednocześnie próbował - nieskutecznie - trafić na listy Partii Konserwatywnej w wyborach do Parlamentu Europejskiego i Izby Gmin.
Mając już status błyskotliwej i ekscentrycznej gwiazdy mediów, Johnson objął w 1999 r. kierownictwo konserwatywnego tygodnika "Spectator", obiecując właścicielowi rezygnację z politycznych ambicji. Ledwie dwa lata później zdecydował się jednak na podjęcie kolejnej próby wejścia do polityki, uzyskując mandat posła w okręgu wyborczym w hrabstwie Oxfordshire i łącząc odtąd karierę w polityce z dziennikarstwem.
W 2008 r. Johnson niespodziewanie zwyciężył w wyborach na burmistrza tradycyjnie lewicowego Londynu, pokonując ubiegającego się o reelekcję polityka Partii Pracy Kena Livingstone'a. Skupiając się na podmiejskich, konserwatywnych dzielnicach stolicy, zmobilizował elektorat wokół liberalnego i progresywnego programu, kładąc nacisk m.in. na walkę z przestępczością i reformę systemu transportu, ale też opowiadając się za amnestią dla nielegalnych imigrantów.
W trakcie ośmioletnich rządów w Londynie Johnson nadzorował m.in. rozpoczęte przez poprzednika przygotowania do igrzysk olimpijskich z 2012 roku i program inwestycji rewitalizacyjnych, delegując jednak większość obowiązków swoim zastępcom i skupiając się na inwestycji w globalny wizerunek stolicy. W tym czasie sam pozycjonował się na społecznie liberalnym skrzydle Partii Konserwatywnej, m.in. przez udział w londyńskich paradach równości i deklarując poparcie dla małżeństw homoseksualnych.
W 2015 r. - jeszcze przed końcem kadencji w londyńskim ratuszu - Johnson zdecydował się na powrót do parlamentu.
W tym czasie stał się też ostrym krytykiem podejścia rządu Davida Camerona do renegocjacji warunków członkostwa we Wspólnocie. W lutym 2016 r. niespodziewanie zdecydował się na poparcie brexitu, z miejsca stając się liderem eurosceptycznej kampanii na rzecz wyjścia z UE i prowadząc ją do historycznego zwycięstwa w referendum z 2016 r. po burzliwej kampanii zdefiniowanej przez spory dotyczące suwerenności i imigracji, w tym z Europy Środkowo-Wschodniej.
Po rezygnacji Camerona Johnson był uważany za głównego faworyta do objęcia stanowiska szefa rządu, ale po konflikcie ze swoim najbliższym sojusznikiem i ówczesnym ministrem sprawiedliwości Michaelem Gove'm ostatecznie nie zdecydował się na udział w rywalizacji o miejsce na Downing Street.
Nowa premier Theresa May powołała go jednak na stanowisko ministra spraw zagranicznych, które pełnił przez dwa lata, do rezygnacji latem 2018 r. w proteście przeciwko strategii negocjacyjnej rządu ws. brexitu.
Po odejściu z rządu Johnson wrócił do publicystyki, pisząc za 275 tys. funtów rocznie regularny felieton dla "Daily Telegraph", w którym prezentował alternatywny program polityczny, oskarżając jednocześnie May o odejście od ideałów brexitu i niewykorzystanie szansy na szerszą reformę państwa. Jego teksty ponownie wywoływały jednak kontrowersje, m.in. kiedy kpił, że kobiety noszące burkę lub nikab przypominają "skrzynki pocztowe" lub "rabusiów".
Polityk stał się jednocześnie jednym z liderów eurosceptycznego skrzydła Partii Konserwatywnej, które w ramach wewnętrznej opozycji trzykrotnie doprowadziło do odrzucenia w parlamencie proponowanej przez May treści umowy wyjścia z Unii Europejskiej i w efekcie wymusiło jej rezygnację ze stanowiska.
Oprócz barwnej kariery politycznej, Johnson słynie z burzliwego życia prywatnego i licznych romansów, którym często towarzyszą skandale medialne. Po rozwodzie ze swoją pierwszą żoną, kiedy jego kochanka i późniejsza druga żona Marina Wheeler już była w ciąży, polityk był wielokrotnie publicznie posądzany o niewierność, co w 2004 r. doprowadziło do zwolnienia go z gabinetu cieni za kłamstwo dotyczące relacji z jedną z kobiet, która później przyznała się do aborcji. Po wieloletniej sprawie sądowej udowodniono mu, że ma jeszcze co najmniej jedno dziecko ze związku pozamałżeńskiego.
Jesienią ub.r. Johnson rozstał się po 25 latach z Wheeler, wchodząc w nowy związek z młodszą od niego o 24 lata byłą szefową komunikacji Partii Konserwatywnej Carrie Symonds. Kilka tygodni przed ogłoszeniem wyniku wyborów wewnątrz Partii Konserwatywnej ich relacja trafiła na okładki gazet, gdy głośna kłótnia w mieszkaniu jego nowej partnerki wzbudziła obawy sąsiadów, którzy wezwali policję.
Jego krytycy - w tym współpracownicy z czasów kariery w dziennikarstwie i brytyjskim MSZ - wskazywali w ostatnich miesiącach na nadmiernie barwny język i częste nieścisłości lub półprawdy w jego wypowiedziach, a także ciągnącą się za nim opinię skupionego wyłącznie na swojej karierze i dążącego do władzy cynika i egoisty, który z łatwością może zmieniać poglądy w zależności od swoich interesów.
Zwolennicy Johnsona odpierają te zarzuty, skupiając się na jego popularności wśród torysów i rozpoznawalności wśród elektoratu, a także niezaprzeczalnej charyzmie i zaraźliwym entuzjazmie w dyskusjach poświęconych planowanemu wyjściu z UE "za wszelką cenę" w terminie 31 października.
W ich ocenie po nieudanych negocjacjach rządu Theresy May, błyskotliwy i bezkompromisowy Johnson daje szanse na zaostrzenie kursu wobec Brukseli i spełnienie oryginalnej wizji wyjścia z Unii Europejskiej, a także zbudowania "globalnej Wielkiej Brytanii" jako kraju nawiązującego do tradycji potęgi handlowej z czasów kolonialnych.
Jak argumentowali, dzięki swojej charyzmie oraz doświadczeniu zdobytym w Londynie i Foreign Office będzie miał on także największe szanse na odparcie presji wyborczej ze strony eurosceptycznej Partii Brexitu Nigela Farage'a oraz opozycyjnej Partii Pracy kierowanej przez socjalistę Jeremy'ego Corbyna, a także łapiących w ostatnich miesiącach wiatr w żagle proeuropejskich Liberalnych Demokratów.
Dla nowego szefa rządu pierwszym wyzwaniem będzie szybkie wznowienie rozmów z UE i próba wypracowania kompromisu dotyczącego warunków opuszczenia Wspólnoty, zakładającego m.in. odejście od kontrowersyjnego mechanizmu awaryjnego dla Irlandii Północnej (backstop). Jeśli takiego kompromisu nie uda się osiągnąć, alternatywą będzie przygotowanie kraju do brexitu bez umowy.