Rząd Korei Południowej zgodził się na zniesienie stanu wojennego, który wcześniej wprowadził prezydent kraju Yoon Suk Yeol. Wcześniej za zniesieniem stanu opowiedziało się Zgromadzenie Narodowe.

REKLAMA

Prezydent Korei Południowej Yoon Suk Yeola ogłosił we wtorek wieczorem czasu lokalnego nadzwyczajny stan wojenny, oskarżając opozycję o sympatyzowanie z Koreą Północną i paraliżowanie prac rządu.

Na zwołanej tuż przed północą z wtorku na środę sesji plenarnej uchwała wzywająca do zniesienia stanu wojennego została przyjęta przy obecności 190 z 300 deputowanych Zgromadzenia Narodowego. Wszyscy obecni zagłosowali "za". Wśród nich było 18 przedstawicieli rządzącej Partii Władzy Ludowej, z frakcji szefa partii Hana Dong Huna, oraz 172 posłów opozycji.

Przewodniczący Zgromadzenia Narodowego Wu Won Sik oświadczył, że "na podstawie wniosku Zgromadzenia Narodowego, prezydent powinien natychmiast znieść stan wojenny", dodając, że jego "deklaracja jest teraz nieważna".

Artykuł 77 ust. 5 Konstytucji Republiki Korei stanowi, że "jeżeli Zgromadzenie Narodowe wystąpi z wnioskiem o zniesienie stanu wojennego większością głosów całkowitej liczby członków Zgromadzenia Narodowego, to prezydent musi się zastosować do tego wniosku".

Korean police blocked the entrance to the South Korean assemblyPeople are clashing with cops trying to break into the premises of the South Korean Parliament.Martial Law commander, army general Park An-soo, says all media are now under military censorship. All political... pic.twitter.com/57kjUwbNgC

nexta_tvDecember 3, 2024

Niedługo potem rząd Korei Południowej zgodził się na zniesienie stanu wojennego - poinformowała agencja Yonhap. Jak przekazano ponadto, armia południowokoreańska rozwiązała wyznaczony przez prezydenta sztab dowodzący stanem wojennym.

Żołnierze opuszczają budynek parlamentu

Po głosowaniu lokalne stacje telewizyjne pokazały żołnierzy wycofujących się z budynku parlamentu.

Według dziennika "Dzoson Ilbo" tłum osób zgromadzonych przed wejściem na teren parlamentu wiwatował na wieść o wyniku głosowania. Skandowano między innymi hasła wzywające do dymisji prezydenta Juna.

BREAKING: Special forces enter the South Korean parliament building to provide security and prevent the building from being taken over. pic.twitter.com/TpGM6l34Wn

nexta_tvDecember 3, 2024

Lider opozycji Li Dze Mjung powiedział, że każdy, kto teraz działa na rozkaz Yoon i dowódców wojskowych "łamie prawo", ponieważ stan wojenny jest nieważny.

Li Sung Yun z głównej partii opozycyjnej powiedział w rozmowie z BBC, że musiał wspiąć się na ogrodzenie o wysokości 1,5 m, aby dostać się do budynku parlamentu, ponieważ policja zablokowała mu wejście, mimo okazania legitymacji poselskiej.

Departament Stanu: Oczekujemy poszanowania decyzji południowokoreańskiego parlamentu

Obserwujemy te wydarzenia z poważnym niepokojem (...) Ostatecznie, chcemy, by te polityczne spory zostały rozwiązane pokojowo i zgodnie z rządami prawa - oświadczył zastępca rzecznika amerykańskiego Departamentu Stanu Vedant Patel.

Rzecznik zaznaczył, że administracja USA nie została poinformowana z wyprzedzeniem o decyzji Yoona. Podkreślił jednak, że sojusz USA z Koreą Południową pozostaje silny i "żelazny".

Odmówił jednocześnie oceny działań Yoona lub podanego przez niego uzasadnienia wprowadzenia stanu wojennego. Yoon oskarżył opozycję o działalność antypaństwową, sympatyzowanie z Koreą Północną i paraliżowanie prac państwa. Patel stwierdził, że nie ma nowych żadnych analiz i informacji o zagrożeniach ze strony Korei Północnej.

"Prezydent od dłuższego czasu nie cieszy się dużym poparciem mieszkańców"

Natalia Matiaszczyk z Instytutu Nowej Europy w Radiu RMF24 mówiła, że prezydent Yoon Suk Yeol od dłuższego czasu nie cieszy się dużym poparciem mieszkańców.

W zasadzie to poparcie jest bardzo niskie - na poziomie około 20 proc., w niektórych sondażach nawet na poziomie już tylko kilkunastu procent. To pokazuje, że od dłuższego czasu mieszkańcy po prostu są niezadowoleni z działalności, ale też z polityki, którą prezydent chce i planuje wprowadzać w Korei Południowej - wyjaśniła.

Ekspertka podkreśliła, że na razie Korea Północna nie skomentowała tej sytuacji, natomiast nie da się ukryć, że dla nich ta sytuacji w Korei Południowej "to jest coś pozytywnego". Matiaszczyk była też pytana, czy w próbach destabilizacji sytuacji mogą brać udział przedstawiciele Korei Północnej.

Na ten moment nie wydaje mi się, żeby w jakikolwiek sposób Korea Północna próbowała coś podsycać. Natomiast niewykluczone, że jeżeli sytuacja będzie się przeciągała na najbliższe dni, to w jakiś sposób - zakładając, że Korea Północna ma swoich zakamuflowanych agentów po stronie południa - to może ich jakoś aktywować - odpowiedziała.

Jesteśmy w kontakcie z władzami Korei Południowej i uważnie monitorujemy sytuację - przekazał mediom w oświadczeniu John Kirby, rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego USA. To reakcja na ogłoszenie przez koreańskiego prezydenta stanu wojennego.

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

Polityczny chaos w Korei Południowej. "Prezydent nie miał żadnych asów w rękawie"