Polsko-amerykańskie negocjacje w sprawie tarczy wyhamowały. Waszyngton sonduje Czechów, czy oprócz radaru nie przyjęliby też bazy z antyrakietami - dowiedziała się "Gazeta Wyborcza".
Według źródeł dyplomatycznych oferta modernizacji polskiej armii, przywieziona przez Amerykanów do Warszawy na początku kwietnia, była ciekawa, ale niewystarczająca. Polskim warunkiem zgody na tarczę jest właśnie rozpisane na wiele lat wsparcie wojskowe, a w szczególności wyposażenie obrony przeciwlotniczej w rakiety typu Patriot.
Waszyngton nie spieszy się z wychodzeniem naprzeciw oczekiwaniom Polski. Z informacji "GW" wynika, że amerykańska delegacja miała przyjechać z nowymi propozycjami między 15 a 20 kwietnia, ale raczej do tego nie dojdzie.
Z rozmów "Wyborczej" z dyplomatami wygląda na to, że sytuacja zmieniła się po niedawnym szczycie NATO w Bukareszcie. Amerykanie uzyskali tam to, co chcieli: ostatecznie porozumieli się z Czechami w sprawie radaru i uzyskali poparcie wszystkich sojuszników dla swych antyrakietowych planów.
NATO uznało, że zagrożenie atakiem rakietowym wzrosło i zapowiedziało, że tarcza będzie elementem systemu obronnego Sojuszu. Waszyngton ma zapewne nadzieję, że dzięki temu uda się skłonić Polskę do podpisania umowy na korzystniejszych dla USA warunkach.
Z informacji "GW" wynika, że Amerykanie sondowali też Czechów, czy oprócz radaru nie zgodziliby się na przyjęcie u siebie bazy antyrakiet. Praga podobno nie odmówiła, ale zastrzegła, że z przyczyn politycznych (bardzo silna opozycja) wolałaby zostać tylko z radarem.