Były prezydent Rumunii Ion Iliescu został objęty śledztwem w sprawie krwawo stłumionego antyrządowego protestu w 1990 roku. Zarzuty dotyczą zbrodni przeciwko ludzkości. Iliescu stawił się dzisiaj w prokuraturze.

REKLAMA

Iliescu został poinformowany o wszczęciu przeciwko niemu dochodzenia - przekazał rzecznik prokuratury generalnej.

Były komunista Iliescu w grudniu 1989 roku przyczynił się do upadku reżimu Nicolae Ceausescu, a w maju 1990 roku został wybrany na prezydenta Rumunii. Miesiąc później studenci zorganizowali w Bukareszcie antyrządowe protesty. Około 20 tysięcy górników zjawiło się wówczas w stolicy, gdzie brutalnie spacyfikowali demonstrantów. Później Iliescu dziękował górnikom za "interwencję", za co był szeroko krytykowany.

Szef państwa rumuńskiego w latach 1990-1996 i 2000-2004 jest obecnie ścigany w związku ze śmiercią trzech osób i obrażeniami u kolejnych czterech podczas tłumienia protestu.

85-letni Iliescu po opuszczeniu prokuratury nie wypowiedział się dla czekających przed gmachem przedstawicieli mediów. Wielokrotnie zaprzeczał oskarżeniom o planowanie ataków i twierdzi, że nie wzywał górników na pomoc. Zdaniem analityków krwawa pacyfikacja protestów spowolniła proces transformacji w Rumunii i zatrzymała inwestycje zagraniczne na lata.

W 2009 roku rumuńskie władze wycofały zarzut ludobójstwa postawiony Iliescu w związku z krwawymi rozruchami z 1990 roku. Prokuratura nie doszukała się wówczas "poszlak dających pewność, że Iliescu popierał zabijanie, ani faktów, że jego działania miały to na celu".

W marcu prokuratura generalna Rumunii postanowiła wznowić dochodzenie w tej sprawie po tym, jak w 2014 roku Europejski Trybunał Praw Człowieka skrytykował władze w Bukareszcie za przeprowadzenie "niepełnego i niezadowalającego" śledztwa, przerywanego "długimi okresami bezczynności".

(az)