Sprawa gafy prezydenta USA Baracka Obamy z "polskim obozem śmierci" w czasie uhonorowania Medalem Wolności Jana Karskiego wkrótce ucichnie. Nie wpłynie także na stosunki polsko-amerykańskie. Tak przewiduje były ambasador USA w Warszawie Christopher Hill.
W wywiadzie dla "Huffington Post", Hill określił wpadkę prezydenta jako "błąd gramatyczny". Zasugerował, że określenie "Polish" miało oznaczać, iż chodzi o obozy w Polsce. Hill, który był ambasadorem w Polsce w latach 2000-2004, zapewnił w wywiadzie, że Obama doskonale wie, iż obozy koncentracyjne, w których mordowano Żydów w czasie II wojny światowej, były dziełem Niemców.
Wzmianka o "obozie śmierci w Polsce" jako "polskim obozie" jest w istocie niczym więcej jak przykładem niechlujnej gramatyki, źle pojętą próbą zaoszczędzenia słów przez użycie ich trzech tam, gdzie powinno się zastosować cztery - powiedział Hill.
Nie sądzę, by prezydent wyobrażał sobie, że Polacy byli winni obozów śmierci. Nie jestem pewien, czy Biały Dom może zrobić więcej, niż już zrobił, tzn. wyjaśnił, że Obama popełnił błąd gramatyczny i wie, że Polacy zupełnie nie byli odpowiedzialni za obozy śmierci - oświadczył dyplomata.
Według niego, "temat zniknie dość szybko". Nic się za nim nie kryje. Nie sądzę, by ten problem stał się na dłuższą metę powodem zadrażnień w stosunkach USA z Polską - podkreślił.
Tymczasem niezależny dziennikarz, były reporter "Chicago Tribune" Russell Working upomniał polski rząd za zbyt ostrą - jego zdaniem - reakcję na wpadkę amerykańskiego prezydenta. Porównał on słowa premiera Donalda Tuska o "ignorancji i złych intencjach prowadzących do takiego zniekształcenia historii" do wyzwisk, jakie sam usłyszał od polskich czytelników swojego artykułu w "Chicago Tribune", w którym też napisał - jak utrzymuje - przez pomyłkę i "z pośpiechu" o "polskich obozach śmierci".
Autor przyznał, że Obama "jest winien Polakom prawdziwe przeprosiny". Uważa jednak, że nawet one ich nie przekonają. Nawet jeśli Obama osobiście przeprosi, moje doświadczenie mówi mi, że nie będzie wybaczenia, ani w USA, ani w Polsce, tylko gniew i obrażające tezy o jego +ignorancji+ i +złych zamiarach+. Może dlatego ociąga się z przeprosinami - czytamy w artykule.
Russell Working na koniec przypomniał, że Polska zawdzięcza m.in. Ameryce wyzwolenie od okupacji hitlerowskiej.
Czy to za wiele poprosić Polaków, naznaczonych traumą historii, żeby przypomnieli sobie, iż USA, były razem z ZSRR i Wielką Brytanią krajem najbardziej zasłużonym w pokonaniu nazistowskich Niemiec? Żeby pamiętali, że setki tysięcy naszych rodaków zginęło za tę sprawę? My wszyscy to wiemy. A wy? - pyta autor tekstu.
"I regret the error", czyli żałuję błędu - napisał w liście do Bronisława Komorowskiego prezydent USA. Wprost słowo "przepraszam" nie zostało użyte. Barack Obama zapewnił jednak, że nieumyślnie użył sformułowania "polski obóz śmierci".
Z satysfakcją przyjmuję szybką reakcję prezydenta Stanów Zjednoczonych na mój list i z satysfakcją przyjmuję wyrażenie przez prezydenta Stanów Zjednoczonych żalu i ubolewania z powodu pomyłki, którą nieświadomie popełnił, bez złych - w moim przekonaniu - intencji - powiedział na konferencji prasowej Bronisław Komorowski. Jego zdaniem otrzymana korespondencja to "ważny" i "bardzo potrzebny gest prezydenta Stanów Zjednoczonych". W moim przekonaniu jest to list naszego ważnego sojusznika i dobrego przyjaciela - podkreślił.
Od lat polscy dziennikarze i dyplomaci zabiegają, by publicznie za granicą, zwłaszcza w mediach, nie pojawiały się obraźliwe i nieprawdziwe sformułowania o "polskich obozach koncentracyjnych" czy "polskich obozach śmierci".
Po skandalicznej wypowiedzi amerykańskiego przywódcy zainicjowaliśmy akcję "Zaproś Obamę do Auschwitz". Wspólnie z tysiącami internautów zapraszamy prezydenta USA do Polski, na lekcję historii do muzeum Auschwitz. Cały czas możecie dołączyć do tej inicjatywy. Tutaj znajdziecie szczegóły
Barack Obama użył słów o "polskim obozie śmierci" podczas uroczystości pośmiertnego uhonorowania Prezydenckim Medalem Wolności Jana Karskiego. Amerykański prezydent, wspominając polskiego bohatera, który bezskutecznie alarmował Zachód o zagładzie Żydów w okupowanej przez Niemcy hitlerowskie Polsce, powiedział, że jako kurier polskiego podziemia Jan Karski został przeszmuglowany do getta warszawskiego i do polskiego obozu śmierci. Chodziło o niemiecki obóz przejściowy w Izbicy, do którego Karski również się przedostał w przebraniu strażnika. Polski MSZ od lat walczy z określaniem przez światową opinię publiczną niemieckich, hitlerowskich obozów koncentracyjnych jako polskich obozów śmierci.