Brytyjski rząd ogłosił w poniedziałek, że zdecydował się zablokować przyjęty przez szkocki parlament i budzący ogromne kontrowersje projekt ustawy o uznaniu płci, który przewiduje, że prawna zmiana płci będzie wymagała jedynie deklaracji danej osoby, bez badań medycznych.
To pierwszy przypadek od czasu powstania szkockiego parlamentu w 1999 r., by brytyjski rząd zdecydował się na zablokowanie przyjętego w Edynburgu projektu ustawy, co szefowa szkockiego rządu Nicola Sturgeon określiła jako "frontalny atak" na szkocki parlament.
Alister Jack, brytyjski minister ds. Szkocji, ogłosił, że we wtorek formalnie odwoła się do art. 35 ustawy o Szkocji, na mocy której powstał szkocki parlament, aby zablokować projekt ustawy o uznaniu płci zanim dostanie ona aprobatę monarchy, co jest ostatnim etapem ścieżki legislacyjnej. Art. 35 daje rządowi w Londynie takie kompetencje, jeśli uważa, że ustawa będzie miała negatywny wpływ na prawo obowiązujące w całym Zjednoczonym Królestwie - choć nigdy jeszcze tego nie zastosowano.
Osoby transseksualne, które przechodzą proces zmiany swojej płci prawnej, zasługują na nasz szacunek, wsparcie i zrozumienie. Moja dzisiejsza decyzja dotyczy konsekwencji ustawodawstwa dla funkcjonowania ogólnobrytyjskich zapisów dotyczących równości oraz innych zastrzeżonych spraw. Nie podjąłem tej decyzji lekko. Projekt ustawy miałby znaczący wpływ między innymi na ogólnobrytyjskie kwestie równościowe w Szkocji, Anglii i Walii. Dlatego doszedłem do wniosku, że jest to konieczny i prawidłowy kierunek działania - powiedział Jack.
Dodał, że jeśli szkocki rząd zdecyduje się wycofać projekt do ponownego rozpatrzenia, ma nadzieję, iż znalezione zostanie konstruktywne rozwiązanie.
This is a full-frontal attack on our democratically elected Scottish Parliament and it's ability to make it's own decisions on devolved matters. @scotgov will defend the legislation & stand up for Scotlands Parliament. If this Westminster veto succeeds, it will be first of many https://t.co/3WXrjyivvC
NicolaSturgeonJanuary 16, 2023
Szkocki rząd nie zamierza jednak się wycofywać. "Jest to frontalny atak na nasz demokratycznie wybrany szkocki parlament i jego zdolność do podejmowania własnych decyzji w sprawach zdecentralizowanych. Szkocki rząd będzie bronił legislacji i stanie w obronie szkockiego parlamentu. Jeśli to westminsterskie weto się powiedzie, będzie pierwszym z wielu" - napisała na Twitterze Sturgeon.
Przyjęty tuż przed Bożym Narodzeniem projekt ustawy znacznie upraszcza w Szkocji proces prawnej zmiany płci w stosunku do obowiązującego w całej Wielkiej Brytanii. Obecnie aby dana osoba uzyskała prawne uznanie innej płci niż jej biologiczna, musi przedstawić zaświadczenie medyczne o dysforii płciowej, czyli niezgodności płci biologicznej z odczuwaną, drugą opinię lekarską o proponowanej terapii, a także dowód, że co najmniej przez minione dwa lata odczuwała tę niezgodność. Zaświadczenie o uznaniu innej płci może być wydane tylko osobie, która ukończyła 18 lat. Każda osoba je otrzymująca musi zadeklarować, że z nowo uznaną płcią pozostanie do końca życia.
Szkocki rząd twierdził, że te wymogi są zbyt skomplikowane i zbyt mocno ingerujące w prywatność. Przyjęty projekt znosi wymóg diagnozy medycznej o niezgodności płciowej, czyli do zmiany wystarczy deklaracja zainteresowanej osoby, obniża próg, w którym można o to występować z 18 do 16 lat i skraca minimalny okres życia z niegodnością z dwóch lat do trzech miesięcy lub w przypadku 16- i 17-latków do sześciu miesięcy. Nie będzie wymogu pozostania z nową płcią do końca życia, bo proces będzie można odwrócić.
Projekt ustawy budził ogromne kontrowersje nawet w szeregach rządzącej Szkockiej Partii Narodowej (SNP) i w głosowaniu przeciwko własnemu rządowi opowiedziało się dziewięcioro posłów tego ugrupowania. Ostatecznie został on jednak przyjęty stosunkiem głosów 86:39.
Przeciwnicy ustawy - wśród, których czołową postacią jest pisarka J.K. Rowling, autorka serii o Harrym Potterze - wskazywali, że ustawa negatywnie wpłynie na ciężko zdobyte prawa kobiet oraz na ich bezpieczeństwo. Zwracali oni uwagę na to, że ustawa otworzy osobom jedynie deklarującym dysforię - bez potwierdzenia jej diagnozą - dostęp do kobiecych toalet, przebieralni, oddziałów szpitalnych czy więziennych i może to być wykorzystywane do napaści seksualnych. Szczególne kontrowersje budziła kwestia obniżenia wieku uprawniającego do wystąpienia o zmianę płci z 18 do 16 lat, bo jak wskazywano, często osoby w tym wieku są jeszcze zbyt niedojrzałe, by świadomie podjąć tak istotną decyzję, oraz możliwość występowania o prawną zmianę płci przez osoby skazane za przestępstwa seksualne.
Choć teoretycznie ustawa, jeśli by weszła w życie, obowiązywać będzie tylko w Szkocji, będzie miała wpływ na resztę kraju. Brytyjski rząd wskazuje, że stworzyłaby ona sytuację, w której ta sama osoba może mieć inną płeć w Szkocji, a inną w pozostałej części kraju, co z kolei grozi powstaniem "turystyki genderowej", czyli przenoszeniem się w celu wykorzystywania prawnej zmiany płci w takich celach jak zasiłki, emerytury czy miejsca w szpitalach.
Dodatkowo sprawa ma kontekst polityczny, bo szkocki rząd z pewnością będzie wykorzystywał ją jako argument na rzecz niepodległości, przedstawiając ją jako koronny dowód ingerencji Londynu w sprawy Szkocji.