Skrajnie prawicowy kandydat na prezydenta Jair Bolsonaro, który został wczoraj zaatakowny nożem na wiecu wyborczym, doznał ciężkich obrażeń i był bliski śmierci, ale obecnie, po trwającej 2 godziny operacji, jest w stanie "ciężkim, ale stabilnym" - poinformowali lekarze.
Jak poinformowano na konferencji prasowej 63-letni Bolsonaro doznał m. in. trzech głębokich ran narządów wewnętrznych, które spowodowały wewnętrzny krwotok.
Polityk przebywa obecnie na oddziale intensywnej opieki medycznej szpitala Santa Casa w miejscowości Juiz de Fora (stan Minas Gerais), w której doszło do ataku. Pozostanie tam jeszcze 7-10 dni.
Lekarze oceniają, że powrót do pełni sił zajmie Bolsonaro nawet 2 miesiące.
W drodze do Juiz de Fora znajduje się zespół najwybitniejszych specjalistów z Sao Paulo, który przejmie opiekę nad rannym.
Według syna polityka, Flavio Bolsonaro, jego ojciec miał przebite płuco, uszkodzoną wątrobę i część jelit. Stracił też dużo krwi. Początkowo syn kandydata informował, że ojciec odniósł jedynie powierzchowne obrażenia.
Do ataku doszło na wiecu przedwyborczym wśród tłumu w Juiz de Fora, mieście położonym 200 km na północ od Rio de Janeiro. Miejscowa policja podała, że aresztowała człowieka, który jest podejrzany o atak na prezydenckiego kandydata.
Bolsonaro zajmował pierwsze miejsce w sondażach przed wyborami prezydenckimi, których pierwsza tura ma odbyć się 7 października. Według sondaży mógł on liczyć na 22 procent głosów.
Ten były kapitan armii brazylijskiej i nauczyciel wychowania fizycznego, znany był z wypowiedzi gloryfikujących dokonania brazylijskiej junty wojskowej rządzącej w latach 1964-85. Dawał do zrozumienia, że w przypadku zwycięstwa wyborczego otoczy się w rządzie przedstawicielami sił zbrojnych, którzy pomogą mu w "uzdrowieniu ojczyzny".
(m, nm)