W przygotowaniu ataków terrorystycznych w rejonie Tuluzy pomagał Mohamedowi Merahowi jego starszy brat - 29-letni Abdelkader. Tak twierdzą źródła we francuskiej policji, według których usłyszy on zarzut współorganizowania morderstw komandosów i masakry przed żydowską szkołą.

REKLAMA

Według francuskich mediów, policja ustaliła między innymi, że Abelkader Merah znajdował się tuż obok żydowskiej szkoły w Tuluzie w czasie ataku przeprowadzonego tam przez jego młodszego brata w ostatni poniedziałek. W zamachu zginęły cztery osoby, w tym troje dzieci.

Funkcjonariusze podejrzewają, że Abdelkader Merah sprawdzał, czy w pobliżu nie ma policyjnego patrolu. Co więcej, w przeddzień masakry przed szkołą, obaj bracia przez prawie trzy godziny rozmawiali jedząc kolację w jednej z restauracji. Być może omawiali szczegóły planowanego ataku.

Według stacji telewizyjnej LCI to właśnie brat zabitego terrorysty, 29-letni Abdelkader Merah kupił mu dużą część broni oraz niewielką kamerę wideo, którą filmowane były morderstwa francuskich komandosów oraz masakra przed żydowską szkołą. Część broni i ładunków wybuchowych odkryto właśnie w jego samochodzie.

29-latek pomagał także w kradzieży szybkiego skutera, na którym Mohamed Merah poruszał się w czasie ataków. Skuter T-MAX marki Yamaha został skradziony 6 marca w rejonie Tuluzy, a więc pięć dni przed dokonaniem pierwszego zabójstwa.

Wiadomo, że sam jest żarliwym fundamentalistą. Podejrzewa się, że to właśnie pod jego wpływem 23-letni Mohamed stał się islamskim ekstremistą. Przypomnijmy, że w czasie policyjnych przesłuchań Abdelkader oświadczył, że jest dumny ze swego młodszego brata. Teraz usłyszy prawdopodobnie zarzut współorganizowania zamachów terrorystycznych.

Tymczasem prezydent Francji Nicolas Sarkozy zwołał specjalne posiedzenie na temat bezpieczeństwa, a także skuteczności policji podczas czwartkowej akcji. Na spotkanie wezwani zostali m.in. premier Francois Fillon, minister spraw wewnętrznych Claude Gueant, minister sprawiedliwości Michel Mercier, a także szefowie policji oraz służb wywiadowczych.

Fala krytyki po akcji antyterrorystów

Od piątku na łamach prasy toczy się wojna na słowa pomiędzy francuską żandarmerią i policją po tragicznych wydarzeniach w Tuluzie. Założyciel antyterrorystycznej jednostki żandarmerii twierdzi, że policjanci się skompromitowali, bo nie potrafili schwytać żywego islamskiego ekstremisty. 23-letni Mohamed Merah zginął w czwartek od strzału w głowę i brzuch.

W sobotę w sprawie głos zabrał szef francuskiego MSW Claude Gueant. W wywiadzie dla dziennika "Le Figaro" stwierdził, że oskarżanie policji i służb specjalnych o to, że zbyt wolno tropiły islamskiego terrorystę Mohameda Meraha są "nie do przyjęcia". Francuskie służby krytykuje także coraz więcej francuskich ekspertów. Twierdzą na przykład, że masakry przed żydowską szkołą w Tuluzie można było uniknąć. Okazuje się, że 23-letniemu islamskiemu ekstremiście Mohamedowi Merahowi udało się zmylić policję i służby specjalne.

Przypomnijmy, że nadsekwańskie służby wiedziały, iż Merah ma za sobą pobyt w obozie treningowym Al-Kaidy w Pakistanie, straciły go jednak z oczu, kiedy wrócił do Francji. Nie znały nawet jego aktualnego adresu zamieszkania.

W ciele Meraha było ponad 20 kul

Sekcja zwłok Meraha wykazała, że został zabity dwoma strzałami - w głowę i brzuch. W jego ciele odkryto jednak w sumie ponad 20 pocisków. Kule raniły głównie jego nogi i ręce, bo - według prokuratury - w momencie szturmu antyterrorystów miał on na sobie kamizelkę kuloodporną. Komentatorzy sugerują, że kiedy terrorysta wyskakiwał przez okno, policjanci chcieli się upewnić, iż nie uda mu się uciec. Mieszkanie Meraha znajdowało się bowiem na pierwszym piętrze. Gdyby zamachowiec przeżył skok, mógłby otworzyć ogień do zgromadzonych przed jego domem policjantów, strażaków i personelu pogotowia ratunkowego.