Doradcy brytyjskiego premiera rezygnują z pracy. Chodzi o cztery osoby z bliskiego otoczenia Borisa Johnsona. To szefowa doradców politycznych, dyrektor ds. komunikacji, szef personelu w biurze premiera i prywatny sekretarz Johnsona.
Czworo kluczowych doradców brytyjskiego premiera Borisa Johnsona zrezygnowało z pracy na Downing Street. Choć dwóch z nich było uwikłanych w aferę z imprezami w czasie restrykcji covidowych, pogłębia to chaos wokół premiera - oceniają media.
Osobami, które w odstępie kilku godzin kolejno złożyły rezygnacje, są szefowa doradców politycznych Munira Mirza, dyrektor ds. komunikacji Jack Doyle, szef personelu w biurze premiera Dan Rosenfield i prywatny sekretarz Johnsona Martin Reynolds.
Fakt roszad personalnych na Downing Street nie jest zaskoczeniem, bo Johnson odnosząc się w poniedziałek do raportu Sue Gray w sprawie imprez, sam zapowiedział gruntowne zmiany w sposobie zarządzania biurem. W szczególności zaskoczeniem nie jest odejście Rosenfielda i Reynoldsa, bo już wcześniej ich wskazywano jako tych, którzy zapewne będą musieli zapłacić posadami za aferę. Ale jak wskazują brytyjskie media, nikt nie podejrzewał, że zmiany nastąpią tak szybko i wygląda na to, że nie były one zaplanowane.
Niespodziewane jest odejście Mirzy. To jedna z najbardziej zaufanych współpracowniczek Johnsona, która towarzyszyła mu jeszcze od pierwszej kadencji w roli burmistrza Londynu, czyli od 2008 r. Jej rezygnacja nie ma bezpośredniego związku z imprezami, lecz z oskarżeniami, które w poniedziałek podczas burzliwej debaty w Izbie Gmin na temat raportu Johnson skierował w stronę lidera opozycji Keira Starmera. Zarzucił mu, że jako dyrektor oskarżeń publicznych jest osobiście odpowiedzialny za brak zarzutów wobec Jimmy'ego Savile'a, słynnego prezentera muzycznego i dziennikarza, który jak się okazało po jego śmierci, przez wiele lat dopuszczał się przestępstw seksualnych, w tym na dzieciach.
Johnson wprawdzie próbował później wyjaśniać te słowa i zatrzeć bardzo złe wrażenie, jakie one wywarły, ale robił w to mało przekonujący sposób, co skłoniło Mirzę do złożenia rezygnacji. Ona sama zresztą wprost napisała o tym Johnsonowi, informując o odejściu.
Stacja Sky News sugeruje, że nagła rezygnacja Mirzy zmusiła Johnsona do przyspieszenia terminu przeprowadzenia innych zmian personalnych, stąd odejście Rosenfielda i Reynoldsa. Wskazuje na to fakt, że jak poinformowano, obaj złożyli rezygnacje, ale pozostaną na stanowiskach do czasu znalezienia następców. Jeśli jednak miała to być próba przysłonięcia pierwszej sprawy innymi, to raczej niezbyt się ona udała. W ocenie Sky News, pokazuje to coraz większy chaos panujący w otoczeniu premiera i jego coraz trudniejszą sytuację.