Były mąż Whitney Houston, piosenkarz Bobby Brown skarży się na ochronę obecną na ceremonii pogrzebowej zmarłej artystki. Twierdzi, że kiedy przybył do kościoła baptystów w Newark w stanie New Jersey, gdzie odbywała się uroczystość, ochrona trzykrotnie zmuszała go do zmiany miejsca i nie pozwoliła na zbliżenie się do córki jego i Houston, 18-letniej Kristiny Brown. W efekcie piosenkarz opuścił ceremonię.
Houston i Brown tworzyli kontrowersyjną parę. W okresie małżeństwa z piosenkarzem artystka zaczęła zaniedbywać karierę. Przyznała się też publicznie do uzależnienia od narkotyków i alkoholu. To Browna fani Houston od dawna obarczali winą za zrujnowanie jej kariery i zdrowia.
Para rozwiodła się w 2007 roku po 15-letnim burzliwym, choć podobno pełnym namiętności, małżeństwie. Losy ich związku stały się tematem serialu telewizyjnego.
Uroczystość w kościele baptystów w Newark zgromadziła bliskich, przyjaciół i współpracowników Houston. Wśród zaproszonych znalazły się największe osobistości świata muzyki i filmu, między innymi Oprah Winfrey, Stevie Wonder, Mariah Carey czy Beyoncé. Ze względu na zły stan zdrowia udział w ceremonii odwołała natomiast piosenkarka Aretha Franklin, zwana przez Houston pieszczotliwie "Ciocią Ree".
Przemówienie podczas uroczystości wygłosił Kevin Costner, który partnerował Houston w jej debiucie na dużym ekranie - filmie "Bodyguard". Dla zebranych zaśpiewali między innymi Alicia Keys i Stevie Wonder.
Dzisiaj piosenkarka zostanie pochowana.