45 procent Rosjan chciałoby, aby ich dzieci pracowały w służbach bezpieczeństwa państwa, w tym w wywiadzie - wynika z sondażu ośrodka FOM (Fundacja Opinii Publicznej). Sondaż wykazał również, że Rosjanie w ostatnich latach coraz pozytywniej oceniają te służby.
Sondaż dotyczył takich organów, jak Federalna Służba Bezpieczeństwa (FSB), Służba Wywiadu Zagranicznego (SWR) i Federalna Służba Ochrony (FSO, odpowiednik polskiego SOP-u). Zgodnie z wynikami 45 proc. badanych chciałoby, aby ich dzieci czy wnuki pracowały w tych służbach. Nie chciałaby tego jedna trzecia - 33 procent.
Proporcje te odwróciły się w porównaniu z 2001 rokiem, kiedy 29 proc. respondentów chętnie widziało takie miejsce pracy swoich dzieci czy wnuków, a 48 proc. było temu przeciwne.
W tegorocznym sondażu nie miało zdania w tej sprawie 23 proc. badanych, a w 2001 roku - 22 procent.
Uczestnicy sondażu odpowiadali także na pytanie, czy na ich opinię o jakieś osobie wpływa to, że człowiek ten pracował lub pracuje w służbach bezpieczeństwa państwa. 40 procent zapewniło, że nie ma to wpływu, podczas gdy w 2001 roku odpowiedziała tak połowa badanych. W porównaniu z 2001 rokiem niemal podwoiła się liczba tych, którzy odpowiedzieli, że ma to wpływ pozytywny: z 26 procent do 48 procent.
Podczas gdy w latach 1998-2011 około 35 proc. Rosjan deklarowało życzliwy stosunek do służb, a 34 proc. - negatywny, to obecnie już 66 proc. respondentów mówi o swojej pozytywnej ocenie. Niezadowolonych z pracy służb jest tylko 13 procent.
Analityk FOM Grigorij Kiertman powiedział rosyjskiej redakcji BBC, że działalność służb jest obecnie relacjonowana przez media w sposób o wiele bardziej pozytywny. Oprócz istniejącej tendencji do rehabilitowania stalinizmu, która prowadzi do "pełzającej rehabilitacji represji", w sytuacji zimnej wojny z Zachodem służby specjalne zyskują "aureolę bohaterstwa" - powiedział socjolog.
Wśród tych, którzy pracę w służbach specjalnych uznają za atrakcyjną, najwięcej jest ludzi młodych, w wieku 18-30 lat. Twierdząco na to pytanie odpowiedziało 76 proc. respondentów w tej grupie.
Historyk Nikita Pietrow ze Stowarzyszenia Memoriał badającego zbrodnie stalinowskie uważa jednak, że nie należy zbytnio opierać się na tych danych. "To jest też rezultat propagandy państwowej w duchu propaństwowym, a także konformizmu, który wykazują obywatele, odpowiadając socjologom. Nie warto absolutyzować tych wyników, dlatego, że to wszystko się szybko zmienia" - powiedział Pietrow.
Sondaż przeprowadzono w dniach 27-28 stycznia w grupie 1500 osób w 53 regionach Federacji Rosyjskiej.
(ł)