Radovan Karadżić miał gwarancje, że nie zostanie schwytany i sądzony w Hadze. Tak było do czasu, gdy Amerykanie zorientowali się, że były przywódca bośniackich Serbów łamie warunki umowy – takie rewelacje przynosi belgradzki dziennik „Blic”.
Według gazety w 2000 r. Centralna Agencja Wywiadowcza podsłuchała rozmowę telefoniczną Radowana Karadżicia, z której wynikało, że przewodniczył posiedzeniu swojej byłej partii. Amerykanie wtedy zdjęli parasol ochronny nad zbrodniarzem. Sam Karadzić stwierdził, że amerykański negocjator Richard Holbrooke obiecał mu, że nie będzie sądzony przez oenzetowski trybunał. Amerykański urzędnik zaprzecza tym rewelacjom. Były przywódca bośniackich Serbów powiedział również, że nie widzi szans na to, aby jego proces był uczciwy.
Na Karadżiciu ciąży 11 zarzutów, w tym dwa najcięższe - ludobójstwo i zbrodnie przeciwko ludzkości podczas wojny w Bośni w latach 1992-1995 r., w której zginęło ponad sto tysięcy ludzi, a ponad 2 miliony musiało zmienić miejsce zamieszkania. Karadżić twierdzi, że padł ofiarą nagonki "muzułmańskich mediów".