Były kandydat na prezydenta Białorusi Andrej Sannikau, skazany na pięć lat kolonii karnej o zaostrzonym rygorze, został w sobotę zwolniony na podstawie prezydenckiej decyzji o ułaskawieniu - poinformował portal internetowy Karta'97. "Do ostatniej chwili nie wierzyłem, że mnie zwolnią" - powiedział Sannikau.
Jestem teraz trochę oszołomiony, muszę dojść do siebie. Ale chcę przekazać wszystkim słowa podziękowania za wsparcie i solidarność. Nigdy wcześniej nie doświadczyłem takiego wsparcia i solidarności. Bardzo wam dziękuję! Gdyby nie wy, nie byłoby mnie dzisiaj na wolności. Bo robiono wszystko, żebym z tego więzienia nie wyszedł - stwierdził opozycjonista w rozmowie z Kartą'97.
Sannikau odbywał ostatnio karę w kolonii karnej Wićba-3 w obwodzie witebskim na wschodzie Białorusi. Jak podaje Karta'97, opozycjonista ma teraz jechać z Witebska do Mińska.
5 kwietnia prezydent Białorusi Alaksander Łaukszenko oświadczył, że rozpatrzy sprawy tych więźniów, którzy sami napisali prośbę o ułaskawienie. Nikt mi nie zarzuci, że nie wykonuję swoich obowiązków albo nie spełniam obietnic. Podejmiemy decyzję co do niektórych osób, które w końcu uznały zgubność swojego stanowiska i polityki wobec własnego państwa - powiedział wówczas.
Żony dwóch innych więźniów politycznych, Źmiciera Bandarenki i Mikoły Statkiewicza, powiedziały w sobotę Radiu Sawboda, że nic im nie wiadomo, by ich mężowie zostali zwolnieni.
O podpisaniu przez Sannikaua prośby o ułaskawienie powiadomiła pod koniec stycznia jego żona Iryna Chalip. Jak powiedziała, uczynił to pod wpływem tortur. Na początku lutego poinformował zaś o złożeniu prośby o ułaskawienie chory na kręgosłup Bandarenka, który odbywa wyrok dwóch lat kolonii karnej. Także jego żona podkreślała, że warunki odbywania przez niego kary należy uznać za tortury. Nic nie wiadomo, by prośbę o ułaskawienie podpisał Statkiewicz, skazany na sześć lat kolonii karnej.
Sannikau dostał w połowie maja 2011 roku wyrok pięciu lat kolonii karnej o zaostrzonym rygorze w związku z opozycyjną demonstracją w Mińsku w wieczór po wyborach prezydenckich 19 grudnia 2010 roku. Sąd uznał go za winnego organizacji masowych zamieszek.