120-tysięczna armia terytorialna to nowy pomysł prezydenta Białorusi Aleksandra Łukaszenki. Powstanie obok armii regularnej, liczącej 65 tysięcy żołnierzy. Wojskami terytorialnymi dowodzić będą gubernatorowie jak za czasów carskich.
Białoruski prezydent mówi o obronie przed wrogiem zewnętrznym, ale zdaniem politologa z mińskiego Centrum "Strategia" Walerija Karbaliewa ta militaryzacja kraju to strach przed utratą władzy w wyniku przewrotu. Białoruś pogrąża się w kryzysie i dramatycznie spada poziom życia. U niedemokratycznych reżimów logika jest taka sama, to tworzenie modelu oblężonej twierdzy, a jeżeli wokół czają się wrogowie, to problemy ekonomicznego rozwoju schodzą na dalszy plan - tłumaczy Karbaliew.
Łukaszenko twierdzi, że w tworzeniu nowej armii pomóc mają białoruscy biznesmeni. Może to oznaczać, że w ten sposób Łukaszenka sprawdzi ich lojalność.