Proces białoruskiego obrońcy praw człowieka Alesia Bialackiego rozpocznie się 2 listopada w Mińsku. Mężczyzna oskarżony jest o przestępstwa podatkowe. Grozi mu kara do siedmiu lat więzienia. Na razie nie wiadomo, czy proces będzie się toczył za zamkniętymi drzwiami.

REKLAMA

Współpracownik Bialackiego Walancin Stefanowicz powiedział Radiu Swaboda, że wnioski o zamianę środka zapobiegawczego wobec Bialackiego z aresztu na zobowiązanie do niewyjeżdżania z kraju zostały odrzucone. Oznacza to, że władze są nastawione na surową karę - uważa Stefanowicz.

Szef Centrum Praw Człowieka "Wiasna" Bialacki został zatrzymany 4 sierpnia. Przebywa w areszcie w Mińsku. Jest oskarżony o niepłacenie podatków od kwot, które przechowywał na koncie bankowym na Litwie. Według "Wiasny" chodzi o środki z fundacji zagranicznych przekazywane na działalność tej organizacji, w tym na wsparcie osób prześladowanych na Białorusi z powodów politycznych.

Informacji o kontach Bialackiego w bankach na Litwie udzieliło służbom białoruskim Ministerstwo Sprawiedliwości w Wilnie. Dane o Bialackim przekazała Białorusi również polska Prokuratura Generalna.

Białoruscy obrońcy praw człowieka oceniają aresztowanie Bialackiego jako uderzenie we wszystkie środowiska opozycyjne na Białorusi. "Wiasna" jest jedną z najbardziej znanych organizacji pozarządowych na Białorusi, a Bialacki jest jednocześnie wiceszefem Międzynarodowej Federacji Praw Człowieka (FIDH).

Unia Europejska objęła niedawno sankcjami wizowymi białoruskich urzędników związanych ze sprawą karną Bialackiego.