Białoruski Bank Narodowy aż o 56 proc. zdewaluował wartość swojego rubla. W jednej chwili nasi sąsiedzi stracili połowę tego, co mieli. Według byłego szefa Banku Narodowego decyzja banku jest spóźniona. Stanisław Bahdankiewicz twierdzi, że "trzeba było podejmować działania wtedy, gdy pojawiły się pierwsze oznaki kryzysu na rynku walutowym".
Na Białorusi ustawiają sie kolejki przed stacjami benzynowymi, bo w górę poszybują ceny paliwa. W sklepach już są pustki, bo ludzie od kilku tygodni pozbywali się białoruskiego rubla. Jak mówi ekonomista Leonid Zajko - przestano w niego wierzyć. Mamy dziwną sytuację. Zaufanie do rubla spadło do minimum. Ludzie chronią oszczędności w walutach. Ze sklepów zniknęły towary - kupowano nawet sól i zapałki - tłumaczy.
Dewaluacja rubla ma spowodować, że na rynku znowu pojawią się dolary i euro, ale eksperci wątpią, bo na czarnym rynku nie ma ich przy kurcie znacznie wyższym, niż ten, który ogłosiła władza.