Dwa lata kolonii karnej i grzywna w wysokości tysiąca euro - to wyrok wydany przez sąd w Mohylewie dla 45-letniego mężczyzny. Surowa kara dotyczy... internetowych komentarzy o funkcjonariuszu specnazu zabitym podczas szturmu na mieszkanie białoruskiego opozycjonisty.

REKLAMA

Białoruska prokuratura poinformowała w poniedziałek o wyroku dwóch lat kolonii karnej dla mężczyzny, który zamieścił w sieci "obraźliwy komentarz" pod adresem zabitego funkcjonariusza KGB.

Ponad 200 osób zatrzymanych przez komentarze

Według niezależnych mediów jest to pierwszy wyrok w sprawie, w związku z którą za komentarze, zatrzymano ponad 200 osób.

Wyrok ogłosił sąd w Mohylewie. Skazany 45-letni mężczyzna ma spędzić dwa lata w kolonii karnej oraz zapłacić grzywnę w wysokości około 1000 euro.

Śledczy ustalili, że mężczyzna "umieścił w destrukcyjnym czacie w Telegramie obraźliwe komentarze pod adresem zabitego funkcjonariusza Komitetu Bezpieczeństwa Państwowego Dzmitryja Fiedasiuka, jego współtowarzyszy i innych funkcjonariuszy bloku siłowego". Według komunikatu prokuratury mężczyzna przyznał się do winy.

Chodzi o zabitego 28 września 2021 r. w czasie szturmu mińskiego mieszkania funkcjonariusza oddziałów specjalnych Alfa KGB Dzmitryja Fiedasiuka.

Informatyk "niebezpiecznym terrorystą"

W trakcie ataku, który przeprowadzali funkcjonariusze w cywilu i który - według informacji władz - był związany z poszukiwaniem osób "zaangażowanych w terroryzm", znajdujący się w mieszkaniu informatyk Andrej Zelcer, pracownik firmy EPAM (IT) miał stawić opór i śmiertelnie postrzelić funkcjonariusza z broni myśliwskiej. On sam również został zabity.

W mediach państwowych i prorządowych kontach społecznościowych pojawiły się później apele o ukaranie osób, które negatywnie wypowiadają się na temat zabitego funkcjonariusza, a pozytywnie - o Andreju Zelcerze, uznanym za "niebezpiecznego terrorystę".

Za nieprawomyślne komentarze zatrzymano ponad 200 osób, a co najmniej 136 umieszczono w areszcie.

Z powodu publikacji na temat zabitego Zelcera do aresztu z zarzutami karnymi trafił także dziennikarz Komsomolskiej Prawdy na Białorusi, której redakcja została następnie zlikwidowana przez moskiewskie biuro.