Zgodnie z decyzją Wysokiego Trybunału Konstytucyjnego, 7 listopada, po długim kryzysie politycznym odbędą się na liczącym prawie 25 mln mieszkańców Madagaskarze, czwartej co do wielkości wyspie świata, położonej u wschodniego wybrzeża Afryki, wybory prezydenckie.
Po kilku miesiącach niemal codziennych demonstracji opozycji w tej byłej kolonii francuskiej (do 1960 r.), jednym z najbiedniejszych krajów świata, w którym nędzę mieszkańców pogłębiła rabunkowa deforestacja, konflikt między prezydentem Herym Rajaonarimampianiną a opozycją doprowadził do interwencji Trybunału Konstytucyjnego. Krajowa Komisja Wyborcza (CENI) zgodnie z jego decyzją nakazała prezydentowi mianowanie nowego "rządu porozumienia narodowego" i przyspieszenie wyborów prezydenckich.
Przełom w kryzysie politycznym wstrząsającym Madagaskarem zaczął się 21 kwietnia, gdy w czasie demonstracji przeciwko nowej ustawie wyborczej uchwalonej przez parlament na wniosek prezydenta, która miała zagwarantować jego zwolennikom przewagę w wyborach, zginęło od kul policji czterech demonstrantów protestujących przeciwko psuciu prawa wyborczego.
Po ustąpieniu dotychczasowego premiera Oliviera Mahafaly Solonandrasany, czego domagała się opozycja, funkcję szefa rządu przejściowego objął w czerwcu Christian Ntsay, 57-letni polityk mający międzynarodowe doświadczenie. Zdobył je m.in. jako ekspert Międzynarodowej Organizacji Pracy. Włączył on do swego gabinetu przedstawicieli partii opozycyjnych.
O stanowisko prezydenta, jak przewidują media, będą się ubiegać w listopadowych wyborach dwaj liderzy opozycji: Marc Ravalomanana, który był szefem państwa w latach 2002-2009, i Andry Rajoelina, który sprawował władzę w latach 2009-2014. Wybrany po nim prezydent Rajaonarimampianina nie zdradził dotąd, czy zamierza ponownie kandydować.
(nm)