Portal słowackiego dziennika "Pravda" poinformował w poniedziałek, że za dwa dni ze Słowacji do Włoch wróci pożyczony system obrony powietrznej SAMP/T. "Infrastruktura krytyczna Słowacji pozostanie bez wystarczającej ochrony" - ostrzega premier Robert Fico. Słowacki MON szuka zastępczego rozwiązania.

REKLAMA

Do 2022 roku Słowacy posiadali własny system obrony powietrznej S-300, jednak po rozpoczęciu przez Rosję inwazji na Ukrainę został on przekazany Kijowowi.

Lukę uzupełniono pożyczonymi od sojuszników natowskich czterema bateriami Patriot. Dwie z nich pochodziły z Niemiec, jedna z Holandii i jedna z USA. "Ostatnie dwie baterie zostały jednak wywiezione latem ubiegłego roku" - przypomniała "Pravda".

Część Patriotów została zastąpiona włoską baterią SAMP/T. Wypożyczono ją w ubiegłym roku na 12 miesięcy. Słowackiemu ministerstwu obrony nie udało się przedłużyć umowy z Rzymem. Słowackie niebo jest dziś chronione przez sojuszników. Słowacy szukają już dodatkowych zestawów antyrakietowych, nad którymi będą mieli pełną kontrolę.

"Po wyjeździe Włochów z systemem SAMP/T obrona przeciwlotnicza Słowacji będzie realizowana przez NATO spoza terytorium naszego kraju" - napisali dziennikarze portalu "Pravda".

W 2024 i 2025 r. na Słowację trafią myśliwce F-16. Ich zadania wykonują obecnie samoloty z Polski, Czech i Węgier. Bratysława oddała Ukrainie m.in. swoje MiGi-29, mobilne systemy przeciwrakietowe średniego zasięgu 2K12 i przenośne systemy bliskiego zasięgu Igła.