Nielegalną i szokującą wojnę wypowiedzieli niedźwiedziom hodowcy owiec z francuskich Pirenejów. W lasach w departamencie Ariege żandarmeria odkryła już kilkadziesiąt pułapek na te chronione drapieżniki. Mogły doprowadzić do umierania niedźwiedzi w nieopisanych cierpieniach.
Sprawcy umieścili w pirenejskich lasach przy granicy z Hiszpanią naczynia wypełnione miodem zmieszanym z trucizną i drobnymi kawałkami rozbitego szkła. Te mają dziurawić żołądek i jelita niedźwiedzi.
Oburzeni ekolodzy alarmują, że można to porównać do barbarzyńskich, średniowiecznych tortur. Żandarmi nadal przeszukują lasy. Podejrzewają, że szokujących pułapek może być więcej. Prokuratura wszczęła śledztwo. Winnym grozi więzienie i wysokie grzywny. Szef regionalnego stowarzyszenia rolników François Arcangeli twierdzi, że o niczym nie wiedział. Podkreśla jednak, że śmierć niedźwiedzi mało by go wzruszyła, bo zwierzęta te wprost dziesiątkują stada owiec.
Specjaliści podkreślają, że niedźwiedzie nie zdając sobie sprawy z zagrożenia, mogą połykać śmiercionośny "poczęstunek" bez namysłu. Z powodu łagodnej pogody zimowy sen niedźwiedzi został zakłócony. Część zwierząt nie śpi, inne często się budzą.
W latach 80. niedźwiedzie brunatne prawie wyginęły we francuskich Pirenejach. Pod presją ekologów sprowadzono tam niedźwiedzie ze Słowenii. Liczba tych drapieżników szacowana jest obecnie w tym regionie na około 20 osobników. Miejscowe władze twierdzą, że sprowadzenie niedźwiedzi ułatwiło utrzymanie równowagi ekologicznej w lasach. Obecność drapieżników stała się również atrakcją, która przyciąga w Pireneje turystów.