Barack Obama może nie poprzeć Hillary Clinton, która stara się o nominację Partii Demokratycznej w walce o Biały Dom. Wiele wskazuje bowiem na to, że już wkrótce start w prawyborach ogłosi jego najbliższy współpracownik - wiceprezydent Joe Biden. Jak wynika z nieoficjalnych informacji, stanie się to pod koniec lata.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Jeśli te doniesienia się potwierdzą, może to znacznie pokrzyżować plany byłej sekretarz stanu USA. Łatwiej byłoby jej zdobyć nominację Partii Demokratycznej właśnie z poparciem Baracka Obamy.
Rzecznik Białego Domu pytany, czy prezydent ma "swojego" kandydata, nie chciał jednak wypowiedzieć się jednoznacznie, a równocześnie bardzo chwalił wiceprezydenta podkreślając, że Biden byłby dobrym prezydentem.
Nie będziemy wdawać się w ranking kwalifikacji jakiegokolwiek kandydata lub potencjalnych kandydatów. Ale myślę, że prezydent wskazał, że jednym z powodów, dla których wybrał Joe Bidena, by był jego współpracownikiem i wiceprezydentem Stanów Zjednoczonych, jest fakt, że uważa, iż (Biden) byłby dobrym prezydentem. Nie ma co do tego wątpliwości. Nie jest to dla mnie zaskakujące, że istnieją ludzie mówiący o możliwości kandydowania. Ale chciałbym również podkreślić, że prezydent mówił ciepło także o innych, którzy pełnili funkcje w tej administracji, w tym o sekretarz Clinton - stwierdził rzecznik Białego Domu.
Jego słowa nie pozostawiają raczej wątpliwości, że jeżeli Joe Biden ogłosi start, to Barack Obama poprze właśnie jego. I że takie rozmowy prowadzone są w Białym Domu.
W podobnym tonie utrzymana była jeszcze inna wypowiedź rzecznika.
Kiedy prezydent wybrał wiceprezydenta Bidena, by był jego wiceprezydentem, określał to wielokrotnie jako najmądrzejszą decyzję, jaką podjął w polityce. A to dlatego, że wiceprezydent wyjątkowo nadawał się do tej roli. To jest ktoś, kto od dawna walczy o klasę średnią. Jako przewodniczący senackiej komisji spraw zagranicznych budował ważne relacje ze światowymi liderami i wykorzystywał te relacje do wspierania interesów Stanów Zjednoczonych. Więc czy to pracując z liderami Iraku albo Ukrainy, czy krajów w Ameryce Łacińskiej, wiceprezydent był bardzo skutecznym rzecznikiem interesów USA na całym świecie. To było prawdą, gdy był w Senacie, i jest prawdą, gdy jest wiceprezydentem. To daje bardzo unikalny zestaw umiejętności i doświadczeń - podkreślał Josh Ernest.
Zapowiada się więc ciekawa walka, tym bardziej, że Bidena i Clinton łączą dobre relacje. Dodatkowo wielu polityków Partii Demokratycznej chciałoby, by Hillary Clinton została pierwszą kobietą-prezydentem w historii Stanów Zjednoczonych. Na razie to ona prowadzi w sondażach.
Według publicystki "NYT" Maureen Dowd, Biden "rozmawia z przyjaciółmi, rodziną i sponsorami o dołączeniu do wyścigu": "72-letni wiceprezydent od pewnego czasu organizuje spotkania w swym domu w Waszyngtonie, podczas których rozważa pomysł rywalizowania z Hillary Clinton w Iowa i New Hampshire", czyli w kluczowych dla wyniku wyborów tzw. swingujących stanach. Dowd powołuje się na rozmowę, w której syn wiceprezydenta Beau Biden, wówczas umierający już na chorobę nowotworową, próbował wymóc na ojcu obietnicę, że wystartuje w wyborach. Zmarł na raka mózgu w maju, w wieku 46 lat. Według publicystki, Biden był zachęcany do startu także przez swego młodszego syna Huntera.
Joe Biden nie po raz pierwszy ubiegałby się o nominację Partii Demokratycznej. Tak było już w 1988 i 2008 roku.
(edbie)