Ministerstwo obrony Azerbejdżanu ogłosiło "jednostronny rozejm" w walkach, które wybuchły w nocy z piątku na sobotę w rejonie ormiańskiej enklawy Górski Karabach. Zginęło w nich co najmniej 30 żołnierzy azerbejdżańskich i armeńskich.
"Azerbejdżan, przejawiając dobrą wolę, zdecydował jednostronnie o zaprzestaniu wrogich aktów" - głosi komunikat.
Ostrzeżono w nim, że jeśli siły armeńskie nie "zaprzestaną prowokacji", Azerbejdżan "wyzwoli wszystkie terytoria okupowane przez Armenię".
Krótko po ogłoszeniu rozejmu rzecznik resortu obrony Górskiego Karabachu Dawid Babajan powiedział, że walki trwają także w niedzielę na południowy wschód i północny wschód od granicy spornego regionu.
Azerbejdżan poinformował także o "wzmacnianiu" strategicznych pozycji "wyzwolonych" w czasie walk w piątek i sobotę. Wcześniej ogłoszono, że azerbejdżańscy żołnierze odzyskali kilka strategicznych punktów enklawy, zabijając ponad 100 wojskowych po stronie wroga, ale armeńskie media zdementowały te doniesienia jako propagandę ze strony Baku.
Konflikt zbrojny o Górski Karabach wybuchł w 1988 roku, u schyłku ZSRR. Starcia przerodziły się w wojnę między już niepodległymi Armenią a Azerbejdżanem. Wojna pochłonęła 30 tys. ofiar śmiertelnych, były setki tysięcy uchodźców. W 1994 roku podpisano zawieszenie broni. Nieuznawana przez świat, związana z Armenią enklawa formalnie wciąż pozostaje częścią Azerbejdżanu.
Azerbejdżan często grozi przejęciem kontroli nad Górskim Karabachem siłą i inwestuje znaczne środki w umacnianie swej armii. Z kolei Armenia, sprzymierzona z Rosją, ostrzega, że nie pozostanie bierna, jeśli Górski Karabach zostanie zaatakowany.
(j.)