O cudownym ocaleniu alpinisty mówią austriackie i niemieckie media. Przed sześcioma dniami 70-letni turysta z Niemiec wybrał się samotnie na szczyt Schrankogel w Alpach Sztubajskich i wpadł do 20-metrowej szczeliny.
Mężczyzna chciał zdobyć samotnie Schrankogel (3507 m n.p.m.), drugi co do wysokości szczyt w Alpach Sztubajskich. Był nieźle wyposażony, ale zapomniał zabrać ze sobą raków. Na wysokości 3000 metrów, przechodząc przez lodowe pole, poślizgnął się i wpadł do 20-metrowej szczeliny. Przeżył, ponieważ miał ze sobą niewielki zapas żywności i płynów.
Przez kilka dni grupy ratowników przeczesywały zbocze góry. Bez rezultatu. Ratownicy nie wiedzieli, gdzie dokładnie szukać zaginionego, ponieważ nie zapisał się w księdze wyjść. Kiedy stracono wszelką nadzieję, trzech niemieckich alpinistów postanowiło jeszcze raz przejść drogą, którą mógł pokonać ich rodak. W pewnej chwili z lodowej szczeliny usłyszeli: "Żyję. Nareszcie jesteście!".
To cud. Niczego takiego nie pamiętam w swojej 20-letniej karierze - powiedział dziennikarzom szef austriackiej grupy ratunkowej Franz Santer. 70-latek został przetransportowany śmigłowcem do szpitala klinicznego w Innsburcku. Jest wyziębiony, ma otarcia na rękach i na głowie, ale nic mu nie będzie - twierdzą austriaccy lekarze.