Josef Fritzl, który więził swoją córkę przez prawie ćwierć wieku i miał z nią siedmioro dzieci, nie chce zeznawać. Takie informacje przekazała austriacka policja. Wcześniej informowano, że 73-letni mężczyzna przyznał się do większości zarzutów.
Badania DNA potwierdziły, że Josef Fritzl jest ojcem sześciorga żyjących dzieci jego córki. Elisabeth, przetrzymywana przez ojca w piwnicy w Amstetten, urodziła w sumie siedmioro dzieci, ale jedno z nich zmarło wkrótce po porodzie. Według władz Fritzl powiedział śledczym, że zwłoki dziecka spalił.
Austriacka policja chce nadać nową tożsamość Elisabeth, więzionej przez ojca w piwnicy domu w Amstetten. Nowe dokumenty mają otrzymać również jej dzieci, urodzone w wyników gwałtów, jakich dopuszczał się na niej mężczyzna.
42-letnia kobieta i jej sześcioro dzieci przebywają w pilnie strzeżonym ośrodku, odseparowani od świata zewnętrznego. Opiekują się nimi psychiatrzy i lekarze. Specjaliści twierdzą, że terapia może potrwać wiele lat.
Policja badająca sprawę zwyrodnialca twierdzi, że może on być zamieszany w nierozwikłane dotąd morderstwo kobiety z 1986 roku. Agencja Associated Press dowiedziała się w komendzie głównej policji w Górnej Austrii, że ta sprawdza, czy Fritzl mógł mieć coś wspólnego z zabójstwem 17-letniej Martiny Posch, której zwłoki znaleziono nad jeziorem Mondsee.
Austriacki wymiar sprawiedliwości szuka także potwierdzenia prasowych doniesień na temat Josefa Fritzla. Zdaniem tamtejszej prasy mężczyzna był wcześniej karany za gwałt. Do przestępstwa miało dojść 30, 40 lat temu. Niewykluczone jednak, że akta sprawy zostały zniszczone.
Prasa zwraca bowiem uwagę, że w 1994 roku, gdy Fritzl oficjalnie wystąpił o adopcję jednego z dzieci (które spłodził, gwałcąc więzioną w piwnicy córkę), ewentualna kara była już najprawdopodobniej zatarta. Władze wydały zgodę na adopcję, niczego nie podejrzewając.
Na policję zgłosiła się z kolei kobieta, która oskarżyła Josefa Fritzla o to, że zgwałcił ją w 1967 roku. Swego oprawcę miała rozpoznać w telewizji.
Austriacka policja chce przesłuchać około stu osób, które przez lata mieszkały w domu Josefa Fritzla w Amstetten. Część domu, w którym rozegrał się dramat, była wynajmowana lokatorom.
Jednocześnie policja poinformowała, że nic nie wskazuje, by w przestępstwo zamieszany był ktokolwiek poza Fritzlem i nie otwarto dochodzenia w sprawie współpracy. Nie ma też przesłanek, by Fritzl molestował inne swoje dzieci - zaznaczyła policja.
Cała Austria nie może otrząsnąć się z szoku, wywołanego ujawnieniem afery - kanclerz Alfred Gusenbauer niepokoi się że do kraju przylgnie etykietka "państwa lochów i ciemnic"; dwa lata temu wyszła na jaw sprawa Nataschy Kampusch, więzionej przez porywacza przez osiem lat. Rok temu ujawniono przypadek chorej psychicznie matki - kobieta więziła trójkę córek przez siedem lat.