Mieszkańcy i turyści, którzy uciekli przez pożarami buszu niebezpiecznie zbliżającymi się do nadmorskiej miejscowości Mallacoota, schronili się w budynku miejscowego kina. Na widowni i dostawkach zasiadło 500 osób. Były to całe rodziny. Żeby zająć czymś dzieci, na dużym ekranie puszczano popularne filmy animowane: "Kraina lodu" i "Happy Feet: tupot małych stóp". Pewna rodzina z Kanady tak spędziła sześć dni.
Mieszkająca na stałe w Kanadzie czteroosobowa rodzina 34-letniej Meaghan przyjechała do Australii na święta. Nowy Rok Meaghan i jej 37-letni mąż Tim witali w nadmorskim kurorcie wraz z dwójką dzieci w wieku 3 i 5 lat.
Byli w gronie 4000 osób, które uciekły przed pożarami na plażę. Potem otwarto dla nich gmach miejscowego kina, by mogli tam poczekać na nadejście pomocy.
Rodzina Meaghan spędziła tam 6 dni w oczekiwaniu na ewakuację.
Kiedy 31 grudnia obudziliśmy się rano, już było 40 stopni Celsjusza. Poszliśmy nad plażę, żeby kąpiąc się przetrwać upalny dzień. Gdy mieliśmy już wracać, rozległy się syreny - relacjonuje. Rodzina została na plaży. O 1:00 niebo było pomarańczowe - dodaje.
Kiedy poderwał się buchający gorącem wiatr, zaczęli szukać innego schronienia. Tak dotarli do kina, w którym już były setki innych uciekinierów.
W budynku spędzili blisko tydzień. W nocy spali na podłodze na karimatach, w dzień dla uspokojenia i zajęcia czymś dzieci, oglądali puszczane na okrągło filmy: "Krainę lodu" i "Happy feet: tupot małych stóp". Udało im się podłączyć tablety do kontaktu, by dzieci mogły zająć się grami.
Ostatecznie zostali ewakuowani wraz z innymi przez śmigłowce. Duża grupa uciekinierów została podjęta na pokład przez dwa okręty wojenne. W sumie z Mallacoota ewakuowano 4000 ludzi.
W trakcie trwających od września pożarów buszu spłonęło ponad 10 milionów hektarów terenu - to obszar wielkości Korei Południowej. Żywioł zabił 25 osób, kilka uznaje się za zaginione. Tysiące ludzi musiało opuścić swoje domy.
Na położoną na południowy zachód od miasta Adelaide Wyspę Kangura, zamieszkaną przez wiele zagrożonych gatunków zwierząt, wysłano grupy ratowników, mających pomagać w usypianiu lub leczeniu domowych i dzikich zwierząt, które ucierpiały w pożarach. Associated Press pisze, że w ogniu w całym kraju mogły zginąć setki milionów stworzeń.
Australijska Galeria Narodowa w Canberze była w poniedziałek zamknięta, by nie dopuścić do zniszczenia obrazów, m.in. Matisse'a i Picasso. Meteorolodzy podali, że widoczność w Melbourne była ograniczona do mniej niż jednego kilometra.
Dym przemieszcza się ze wschodniego wybrzeża Australii w stronę Nowej Zelandii i dalej do Ameryki Południowej. Dotarł już do Chile. Był widoczny m.in. w stolicy kraju Santiago, oddalonym od Australii o około 12 tysięcy kilometrów.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video