​Prezydent Niemiec Frank-Walter Steinmeier odznaczył w poniedziałek byłą kanclerz Angelę Merkel Krzyżem Wielkim Specjalnego Wykonania. To stawia Merkel na równi z kanclerzami - Konradem Adenauerem i Helmutem Kohlem. Do tej pory tylko oni zostali uhonorowani tym najwyższym niemieckim odznaczeniem.

REKLAMA

W mowie podczas uroczystości prezydent podkreślił, że Merkel przez 16 lat służyła Niemcom - "z ambicją, z mądrością, z pasją". Pracowała "dla wolności i demokracji, dla naszego kraju i dobrobytu jego obywateli. Niestrudzenie i nieraz do granic wytrzymałości fizycznej" - powiedział Steinmeier.

W swoim wystąpieniu pochwalił "sztukę negocjacji" Merkel i jej "zdolność do kompromisu".

Merkel sama wybrała 20 gości, którzy wzięli udział w uroczystości w berlińskim pałacu Bellevue. Byli wśród nich jej następca, kanclerz Olaf Scholz, przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen oraz dawni towarzysze, jak były minister spraw wewnętrznych Thomas de Mazière. Wśród gości znalazł się także były trener piłkarskiej reprezentacji Niemiec Juergen Klinsmann.

Odznaczenie dla Merkel budzi w Niemczech kontrowersje od momentu ogłoszenia w marcu decyzji prezydenta. Media przypominają błędy byłej kanclerz m.in. w polityce wobec Rosji.

"Zarówno Merkel, jak i Steinmeier kierowali polityką wobec Rosji i Putina, której skutki wszyscy teraz dostrzegają. Szkody wywołały polityczne trzęsienia ziemi na całym świecie i to nie tylko od czasu ludobójczej inwazji Putina na Ukrainę w dniu 24 lutego 2022 roku" - podkreślił prof. Michael Wolffsohn na łamach dziennika "Bild".

Z Krzyżem Wielkim lub bez "dziś Merkel stała się politycznym anachronizmem, symbolem przemijania, symbolem minionej epoki" - napisał w poniedziałek portal dziennika "Welt".

Z kolei portal RND zauważył, że Merkel "jako kanclerz przez 16 lat sterowała Niemcami przez wszystkie kryzysy. Niewiele jest osób z porównywalnym dorobkiem życiowym".