Prezydent Andrzej Duda zwrócił się w Doylestown w Pensylwanii do Polaków, by brali udział w amerykańskich wyborach. "Czyńcie wszystko, by środowisko Polaków w USA było środowiskiem absolutnie niepomijalnym" - zaapelował. Wśród przemówień podczas uroczystości nie brakowało wątków politycznych i ostrej krytyki władz w Polsce, m.in. ze strony prezesa IPN Karola Nawrockiego i byłego szefa MON Antoniego Macierewicza.

REKLAMA

Polska para prezydencka odwiedziła Narodowe Sanktuarium Matki Bożej Częstochowskiej w Doylestown w Pensylwanii - wzięła udział w mszy, a następnie w uroczystości odsłonięcia pomnika w hołdzie twórcom "Solidarności".

Silna Polska, silna Ameryka

Prezydent Duda podkreślił, że dla Europy, a w szczególności dla Polski ważna jest silna Ameryka, a dla Ameryki ważna jest silna Polska. Silna Polska - wskazywał - to m.in. taka, która zapewni amerykańskiej armii odpowiednie zaplecze i wsparcie do tego, by ta mogła pokazać, "kto jest największym mocarstwem na świecie i kto decyduje o światowym pokoju i spokoju".

Aby Ameryka mogła spełniać tę niezwykle ważną rolę, musi mieć siłę, która zatrzyma każdego przeciwnika. Ażeby Polska w tej sile miała swoją gwarancję, potrzebny jest wasz głos. Dlatego proszę, żebyście szli do amerykańskich wyborów - nie tylko tych zbliżających się, prezydenckich, ale każdych. Aby ta siła aktualnego środowiska polskiego w Ameryce świadczyła także o sile ojczyzny i sile polskiego przemawiania w Stanach Zjednoczonych - zaapelował prezydent Duda.

Pragmatyzm polityczny jest prosty: jeżeli są setki tysięcy, miliony głosów, to środowisko się liczy i jego sprawy się liczą. Jeżeli tych głosów nie ma, to środowisko jest pomijalne. Czyńcie wszystko, by środowisko polskie, Polaków w USA było środowiskiem absolutnie niepomijalnym. Niech temu służy ten pomnik, niech temu służy ta pamięć, niech temu służy wasze poczucie, że z nami niesiecie w rękach losy Rzeczypospolitej - powiedział, zwracając się do zgromadzonych w Doylestown Polaków, prezydent Andrzej Duda.

Krytyka polskiego rządu

Wśród przemówień podczas uroczystości nie brakowało wątków politycznych i ostrej krytyki władz w Polsce. Organizator wydarzenia, prezes Komitetu Katyńsko-Smoleńskiego Tadeusz Antoniak sugerował m.in., że w Polsce znów zagrożona jest demokracja.

Rozpoczynając budowę tego pomnika, nie wiedzieliśmy, że za chwilę, teraz, w tym momencie, będzie w Polsce zagrożona demokracja, że pojawi się coś takiego jak demokracja walcząca, że nie będzie szanowane weto pana prezydenta. Wychodzi na to, że ten pomnik będzie znów przestrogą dla tych, którzy próbują burzyć prawo - mówił polonijny działacz.

Występujący po prezydencie prezes IPN Karol Nawrocki ostrzegał z kolei, że w Polsce "wciąż musimy walczyć z komunistyczną propagandą, która niestety wraca do polskiego rządu i do podstawy programowej".

Zaś zamykający ceremonię były szef MON Antoni Macierewicz - który przekazał prezydentowi kopię 20-minutowego filmu na temat rezultatów pracy kierowanej przez niego podkomisji smoleńskiej - oskarżył obecny rząd o "niszczenie rodzin i niszczenie Kościoła" oraz "zamykanie bohaterskich księży". Twierdził też że "morderstwo smoleńskie" jest "źródłem obrony Putina przez pana Donalda Tuska i jego aparat", porównując wyzwanie z tym związane z dochodzeniem do prawdy o zbrodni katyńskiej.

Bez Donalda Trumpa

Na uroczystość do "amerykańskiej Częstochowy" przybyło w niedzielę kilkuset mieszkających w USA Polaków i Amerykanów polskiego pochodzenia, głównie z New Jersey i Nowego Jorku. Część z nich przyniosła na uroczystość czapki i transparenty wyborcze Donalda Trumpa.

Sztab kandydata Republikanów początkowo zapowiadał, że Donald Trump dołączy do Andrzeja Dudy podczas uroczystości, potem jednak poinformowano, że spotkanie nie dojdzie do skutku.

Odradzałem ludziom byłego prezydenta USA wspólny z prezydentem Polski udział w uroczystości w Doylestown - powiedział PAP Michael Blichasz, prezes Polsko-Amerykańskiego Centrum Kulturowego w Filadelfii.

Blichasz, który prowadzi polonijne radio, polskie muzeum oraz polonijne centrum w Filadelfii powiedział, że w rozmowach z współpracownikami Andrzej Dudy i Donalda Trumpa zniechęcał ich przed złożeniem wspólnej wizyty w sanktuarium w Doylestown podczas uroczystości odsłonięcia pomnika poświęconego "Solidarności".

Byłem o to pytany i rozmawiałem w tej sprawie z przedstawicielami najwyższych szczebli. Powiedziałem im, że to nie jest odpowiednie wydarzenie do organizowania spotkań w kampanii wyborczej. Jeśli Trump chce się spotkać z Dudą, powinien zrobić to w Nowym Jorku wciągu najbliższych dni - powiedział działacz. Oczywiście chcielibyśmy, żeby Trump odwiedził nas tutaj, ale mógłby to zrobić w ramach osobnego wydarzenia - dodał.